Page 31 - demo ksiazki
P. 31

– Policja na pewno odkryje, co się stało – odezwał się. –
            Przypuszczalnie wróciła stopem do Rejkiawiku albo coś w tym
            rodzaju.
               Skała w jego żołądku przybrała rozmiary Mount Everestu.
            Podczas przesłuchania będzie musiał powtórzyć każdą głupią
            uwagę i przyznać się do mnóstwa okropnych błędów, jakie po-
            pełnił  jeszcze  w  Niemczech.  Wszystko  jedno,  najważniejsze,
            żeby przyprowadzili Kari z powrotem!
               Alice bez odpowiedzi popędziła dalej.
               Niemal  na  ślepo  wrócił  wąwozem  z  powrotem  do  doliny,
            gdzie wciąż jeszcze stał ich samochód.
               Uniósł głowę dopiero, gdy usłyszał przekleństwa dobiegają-
            ce z wierzchołka wzniesienia. „Chwila, czyżby to była…?” Wez-
            brała w nim nagła, żarliwa nadzieja, już otwierał usta, żeby
            zawołać: „Tutaj, tutaj! Kari, to ja! Nie odchodź!”
               Słowa uwięzły mu w gardle. Na porośniętym trawą zboczu
            była inna blondynka, z wyglądu podobna do Kari. Tylko dla-
            czego klęła i uderzała pięścią w skalną ścianę? Czy był to is-
            landzki rytuał trzymania trolli w szachu, a może brakowało jej
            piątej klepki?
               Teraz się zorientowała, że ktoś ją obserwuje. Odwróciła się
            w jego stronę, posłała mu z góry dziwne spojrzenie i zaczęła
            schodzić.
               –  Co  wcześniej  wykrzykiwałeś?  Szukacie  kogoś?  –  spyta-
            ła  perfekcyjną  niemczyzną.  Najwyraźniej  już  się  uspokoiła,
            ponieważ uśmiechnęła się do niego. Obca dziewczyna miała
            śliczną  twarz  i  mnóstwo  jasnych  loków.  Spod  rozpiętej  zie-
            lonej kurtki wyglądała żółta bluza z kapturem i kieszeniami,
            a niżej dżinsy.
               – Ehe, tak, ktoś z naszej grupy się zgubił czy coś w tym ro-
            dzaju – wymamrotał John i najchętniej natychmiast założyłby
            swoje ciemne okulary, żeby się uchronić przed tym uśmiechem.
               Dziewczyna wyciągnęła rękę w jego kierunku.


                                         34
   26   27   28   29   30   31   32   33   34   35   36