Page 10 - demo ksiazki
P. 10

MONTEKI

                      Ha! nędzny Kapuleti!
                                      do żony
                      Puść mnie, pani.

                                 PANI MONTEKI
                      Nie puszczę cię na krok, gdy wróg przed tobą.
                             Wchodzi Książę z orszakiem.


                                     KSIĄŻĘ
                      Zapamiętali niesforni poddani,
                      Bezcześciciele bratniej stali! Cóż to,
                  [80]       Czy nie słyszycie? Ludzie czy zwierzęta,
                      Co wściekłych swoich gniewów żar gasicie
                      W własnych żył swoich źródle purpurowym,
                      Pod karą tortur wypuśćcie natychmiast
                      Z dłoni skrwawionych tę broń buntowniczą
                      I posłuchajcie tego, co niniejszym
                      Wasz rozjątrzony książę postanawia.
                      Domowe starcia, z marnych słów zrodzone
                      Przez was, Monteki oraz Kapuleti,
                      Trzykroć już spokój miasta zakłóciły,
                  [90]       Tak że poważni wiekiem i zasługą
                      Obywatele werońscy musieli
                      Porzucić swoje wygodne przybory
                      I w stare dłonie stare ująć miecze,
                      By zardzewiałym ostrzem zardzewiałe
                      Niechęci wasze przecinać. Jeżeli
                      Wzniecicie jeszcze kiedyś waśń podobną,
                      Zamęt pokoju opłacicie życiem.
                      A teraz wszyscy ustąpcie niezwłocznie.
                      Ty, Kapuleti, pójdziesz ze mną razem;
                  [100]     Ty zaś, Monteki, przyjdziesz po południu
                      Na ratusz, gdzie ci dokładnie w tym względzie
                      Dalsza ma wola oznajmiona będzie.


                                       12
   5   6   7   8   9   10   11   12   13   14   15