Page 22 - demo ksiazki
P. 22

Nagle ciche trzaski hełmiaków stały się trochę głoś-
             niejsze, a potem stworki zaczęły szumieć.
                – Hełmiaki się odczepiają! – Alea wskazała na maszt.
             Niebieskie płomyki zaczęły po kolei spadać w dół, a po-
             tem poddawać się wiatrowi, który niósł je dalej.
                Alea popatrzyła za nimi z pewną melancholią. W głę-
             bi duszy miała nadzieję, że dzisiaj w nocy, gdy zapanuje
             spokój, uda jej się z nimi jeszcze porozmawiać. Teraz
             tylko pomachała im na do widzenia i uśmiechnęła się.
                Ben obserwował hełmiaki z szeroko otwartymi us-
             tami.
                – Niewiarygodne – rzekł, gdy odfrunęły.
                – Musisz zacząć przyzwyczajać się do takich rzeczy
             – powiedziała Alea. – W przyszłości możemy częściej
             spotykać  magiczne  istoty.  A  przecież  nie  możesz  za
             każdym razem stać z otwartą szczęką.
                Ben lekko uderzył ją w ramię.
                – Robisz się coraz bardziej bezczelna!
                Alea wybuchła śmiechem.
                – To super, prawda?
                –  Zdecydowanie.  Z  nieśmiałej  dziewczyny,  która
             dołączyła do nas w Hamburgu, zostało już bardzo nie-
             wiele. – Uśmiechnął się do niej. – Uważaj dobrze na
             mój statek, marynarzu – powiedział i zostawił ją samą
             na służbie.
                – Tak jest, kapitanie! – krzyknęła za nim. – I dobra-
             noc! – Usiadła w nadbudówce na starym stołku.




                                        28
   17   18   19   20   21   22   23   24   25   26   27