Page 24 - demo ksiazki
P. 24

mień z wizerunkiem jego matki, który zrobił dla niego
             na pamiątkę gilf Reburius w bibliotece. Na kamieniu
             było widać było piękną twarz Xenii i jej lazurowe oczy.
                – Nasze matki nie żyją – powiedział cicho i ze smut-
             kiem Lennox. Alea była zupełnie nieprzygotowana na
             te słowa, które teraz głęboko ją zraniły. – Ten przeklęty
             wirus… – spuścił głowę. – Nie mogę już fantazjować na
             temat tego, że pewnego dnia znajdę gdzieś swoją matkę.
                Alea widziała po nim, jak bardzo go to poruszyło.
             I doskonale go rozumiała. Jeszcze nigdy Lennox nie
             znajdował się w tak kiepskim położeniu. Jego ojciec
             był  człowiekiem  z  lądu,  alkoholikiem,  który  po  ko-
             lejnej kłótni wyrzucił syna z domu. Lennox nie mógł
             więc  już  do  niego  wrócić  A  matka  chłopaka,  będą-
             ca człowiekiem morza, nie żyła, nie istniało więc już
             żadne miejsce, do którego mógłby zmierzać. Nie miał
             swojej Islandii. Tym  bardziej była  mu wdzięczna, że
             chciał spełnić jej życzenie i razem z całą załogą wybrał
             się na poszukiwania jej ojca.
                Jakby czytając w jej myślach, powiedział:
                – Zamiast naszych mam znajdziemy twojego tatę.
                – Tak, mam przynajmniej taką nadzieję… – odparła. –
             Wcześniej przeglądałam już ten przewodnik po Islan-
             dii i sprawdziłam kilka rzeczy. – Dzięki wiadomości od
             ojca Alea dowiedziała się, że wirus staje się niegroźny,
             jeśli woda ma temperaturę powyżej trzydziestu pięciu
             stopni. Z tego powodu Keblarr i kilku innych ocala-




                                        30
   19   20   21   22   23   24   25   26   27   28   29