Page 10 - Demo_ksiazki
P. 10

Rozdział trzeci






                     Kajtka obudziło lizanie językiem po twarzy i radosne skomlenie. No tak,

                  maleńki Cinek łaził po jego śpiworze i ani myślał zejść! Chyba Adaś go tu

                  przysłał, a piesek budził go tak, jak potrafił, pociesznie merdając ogonkiem.

                     – Zaraz wstaję! – zerwał się z materaca i wyjrzał z namiotu. Ale na dróż-

                  ce prowadzącej w stronę plaży Adasia nie było, stała tam natomiast ta sama

                  dziewczynka, która wczoraj doprowadziła chłopców do zatoki. Na widok

                  Kajtka zaczęła machać rękami, przywołując go do siebie.

                     Chłopiec ubrał się, wziął kiść bananów i podszedł do niej.

                     – Aloha! – na wyspie tak witali się turyści.

                     Zachichotała: – Aloha! zaśpiewała i zakręciła się wkoło, powiewając ko-

                  lorową spódniczką. Pehea ‘oe? – widząc, że nie rozumie, zapytała po angiel-

                  sku – How do you do?

                     – Yes, okay – odparł

                     – O ko‘u inoa Lana – pokazała na siebie, więc swoje imię powiedział też

                  Kajtek, a wtedy ona wskazała ręką na zatoczkę.

                     Ojej! Czyżby jakiemuś zwierzątku znowu przytrafiło się coś złego? Skoro

                  Lana tak wyraźnie dawała mu to do zrozumienia... Zatroskany, żwawo ruszył

                  przed siebie, a towarzysząca mu Lana w trakcie drogi nuciła jakąś melodyj-

                  ną, miłą piosenkę. Tak sobie nucąc i podskakując, doszli do miejsca, w któ-

                  rym poprzedniego dnia Kajtek pożegnał się z ocalonym delfinkiem. Chło-

                  piec, pełen obawy, zerknął na ocean i z radosnym zdumieniem dostrzegł, że

                  niedaleko od brzegu, w błękitnej, przezroczystej wodzie pływa... jego mały








                                                             30
   5   6   7   8   9   10   11   12   13   14   15