Z daleka dobiegło przeciągłe wycie szakala...
Na wschodniej połaci nieba poróżowiały obłoki.
Świt się zbliżał.
Słonie się pokładły. Leżały szare, nieruchome, ni to wielkie, bez-
kształtne zwały gliny.
Ukryty w skrzyni Amra bełkotał coś przez sen.
- 13 -