Page 16 - Demo_ksiazki
P. 16
Ciężka praca
Obudziwszy się o świcie, Amra wpadł do domu, zjadł naprędce
miseczkę ryżu polanego olejem i powrócił do zagrody słoni.
Zastał tam już innych poganiaczy wyprowadzających swoje słonie
na robotę.
Ujrzawszy chłopaka, wybuchnęli głośnym śmiechem.
– Biali ludzie nie zgodzą się nigdy na takiego kornaka! – wołali.
Amra, nic im nie odpowiadając, kazał Birarze uklęknąć.
Długo się mozolił, nakładając mu chomąto i przyczepiając doń łań-
cuchy z żelaznym orczykiem, zakończonym dwoma hakami.
Birara ostrożnie wstał i ruszył do dżungli.
– Hej tam, chłopaku! – krzyknął dozorca poręby, spostrzegłszy
Amrę. – Chyba że się nie mylę? Przecież to słoń starego Bauliego,
którego przygniotły belki w porcie!
Amra skinął głową i odparł:
– Przyprowadziłem Birarę do roboty. Bauli zmarł... Teraz ja
będę kornakiem.
– Hm... ty – kornakiem? – mruknął Anglik. – Nie podołasz pra-
cy, mój mały.
Chłopak, patrząc na dozorcę poważnie, odpowiedział:
– Jeżeli nie podołam, sahib odeśle mnie do domu, jeżeli jednak
5
podołam, będę brać tyle, ile brał mój dziadzio, sędziwy Bauli...
Anglik namyślał się przez chwilę, wreszcie machnął ręką i mruknął:
– No, jazda! Zobaczymy!
Amra ścisnął piętami szyję słonia, a ten zamaszystym, szybkim
krokiem minął dozorcę i zniknął w lesie, gdzie rozlegały się już łomot
padających drzew, stuk siekier, świszczący syk i zgrzyt pił.
– Dajcie temu największemu kornakowi największy kawałek do wy-
wiezienia!
– Ze złośliwym śmiechem krzyknął młody Hindus Pangel.
– Który? – zapytał spokojnie Amra i zbliżył się do wskazanego
mu drzewa.
5 sahib – arab. pan, władca, w epoce kolonialnej honorowano tak Europejczyków (tu: w odniesieniu do Anglików, którzy uczy-
nili z Indii swoją kolonię)
- 16 -