Page 7 - klasyka_mlodego_czytelnika_pinokio2
P. 7
staruszkowie zwrócili sobie wojenne
łupy i obiecali wzajemnie dozgonną przy-
jaźń.
– drogi Geppetto – przypomniał sobie
pytanie gościa cieśla – o co chciałeś mnie
prosić?
– chciałbym cię prosić o kawałek drew-
na na mojego pajacyka – rzekł Geppetto.
pan antonio zadowolony poszedł szyb-
ko po ów kawał drewna, który stał się źró-
dłem jego zmartwień. lecz gdy podał go
przyjacielowi, ten podskoczył, wysunął mu
się z rąk i z impetem uderzył w kościste nogi
Geppetta.
– Ha, to w taki elegancki sposób, drogi
panie antonio, obdarowujecie dziś waszych
przyjaciół? przez was prawie okulałem!
– przysięgam, to nie ja!
– a może ja?!…
– Wszystkiemu winien ten kawałek drewna…
– Wiem, że to wina drewna: nieźle dałeś mi nim po nogach!
– to nie ja ci przyłożyłem!
– kłamczuch!
– Geppetto, nie obrażaj mnie! W przeciwnym razie nazwę cię mamałygą!
– Osioł!
– mamałyga!
– Bałwan!!!
– mamałyga!
Usłyszawszy po raz kolejny przezwisko „mamałyga”, Geppetto stracił pa-
nowanie nad sobą, rzucił się na cieślę, a ten również nie pozostawał mu
dłużny.
po skończonej walce pan antonio miał na nosie o dwa zadrapania wię-
cej, a ten drugi mniej o dwa guziki. Wyrównawszy w ten sposób rachunki,
znów uśmiechnęli się, podali sobie ręce i przyrzekli przyjaźń aż do grobo-
wej deski.
Geppetto zaś wziął ze sobą kawał drewna, podziękował panu antonio
i kulejąc, wrócił do domu.
10 10 11