Page 3 - klasyka_mlodego_czytelnika_chlopcy_z_placu_broni22
P. 3

kieszeniach; Czonakosz ziewnął w ostatniej ławce tak, jakby był znudzonym
         hipopotamem; Wajs wywrócił kieszenie i wysypał z nich wszystkie okruchy
         z przedpołudnia, które pozostały po rogalu, którego spożywał po kawałku
         między dziesiątą a pierwszą; Gereb zaczął majtać nogami pod stołem, jak
         ktoś, kto chciałby właśnie wstać; Barabasz zaś, zupełnie bez wstydu rozście-
         lił pod ławką kawałek płótna pokrytego woskiem, układając na nim książki
         według wielkości, a następnie spinając je paskiem tak, że aż sama ławka za-
         trzeszczała, a on sam się zaczerwienił – jednym słowem wszyscy szykowali
         się do wyjścia, a jedynie pan profesor nie przyjął do wiadomości faktu, że za
         pięć minut wszystko dobiegnie końca, ponieważ powiódł łagodnym spojrze-
         niem ponad głowami licznych uczniów i rzekł:
            – Co to ma być?
            Nagle zapadła cisza. Śmiertelna cisza. Barabasz był zmuszony rozwiązać
         pasek, Gereb wsunął nogę pod siebie, Wajs wywrócił kieszenie do środka,
         Czonakosz zakrył usta dłonią i w ten sposób zakończył ziewanie, Czele zo-
         stawił „kartki” w spokoju, Boka szybko włożył czerwony kałamarz do kie-
         szeni, z którego zaraz zaczął wypływać piękny, niebieski atrament.
            – Co to ma być? – powtórzył pan profesor i wtedy już wszyscy bez ruchu
         siedzieli na swoich miejscach. Następnie popatrzył się na okno, przez któ-
         re wesoło wpadały dźwięki katarynki, dając wszystkim do zrozumienia, że
         ona nie podlega jurysdykcji profesora. Dlatego profesor surowo popatrzył
         w stronę katarynki i rzekł:
            – Czengej, zamknij okno!
            Czengej,  ten  mały  Czengej,  który  był  „prymusem  z  pierwszej  ławki”,
         wstał i podszedł do okna z tym swoim, poważnym wyrazem twarzy, aby je
         zamknąć.
            W tym momencie Czonakosz wychylił się z brzegu ławki i szepnął w stro-
         nę małego blondynka:
            – Uwaga, Nemeczek!
            Nemeczek odwrócił się do tyłu i następnie spojrzał na ziemię. Obok nie-
         go toczyła się mała kulka z papieru. Poniósł ją i rozwinął. Na jednej stronie
         było napisane:


                                       Podaj dalej do Boki!


            Nemeczek wiedział, że jest to tylko sposób zaadresowania, a sam list
         znajduje się na drugiej stronie papierowej kulki. Ale Nemeczek był męż-

                                               6                                                                                             6 7
   1   2   3   4   5   6   7   8