Page 6 - Klasyka_mlodego_czytelnika_ksiega_dzungli2
P. 6

– Jego matka nie bez powodu na-
           zwała go Lungri (Kuternoga) –
           odezwała się spokojnie Mat-
           ka Wilczyca. – Od urodze-
           nia kulał na jedną nogę.
           Z  tego  powodu  zabi-
           jał jedynie bydło. Teraz
           wieśniacy  znad  Wajn-
           gangi  są  źli  na  niego,
           więc on przeniósł się tu,
           aby  rozeźlić  naszych  wie-
           śniaków.  Będą  przeszukiwa-
           li dżunglę, by go wytropić, gdy
           jego już dawno w niej nie będzie, a my
           i nasze dzieci będziemy musieli uciekać, gdy trawy staną w ogniu. Doprawdy,
           żywimy dla Shere Khana wielką wdzięczność!
             – Czy mam mu donieść o waszej wdzięczności? – zapytał Tabaqui.
             – Fora ze dwora! – warknął Ojciec Wilk. – Wynoś się i poluj wraz ze
           swym panem. Jak na jedną noc, wyrządziłeś aż nazbyt wiele szkody!
             – Odchodzę – odpowiedział spokojnie Tabaqui. – Możecie usłyszeć głos Shere
           Khana... tam poniżej... w zaroślach. Ja wolałbym uwolnić się od tego posłowania.
             Ojciec Wilk zaczął nasłuchiwać. Hen w dolinie zbiegającej ku małej rze-
           czułce posłyszał oschłe, gniewne, chrapliwe, przeciągłe odgłosy tygrysa,
           który nic nie złowił i nie zważa na to, iż cała dżungla wie już o tym.
             – Głupiec! – odezwał się Ojciec Wilk. – Od takiego hałasu rozpoczyna
           polowanie! Czyżby sądził, że nasze antylopy są podobne do opasłych bawo-
           łów znad Wajngangi, z którymi dotąd miewał do czynienia?
             – Pst! Nie na bawoły ani antylopy poluje on dzisiejszej nocy – odpowie-
           działa Matka Wilczyca. – On poluje na człowieka.
             Miauczenie przeszło w huczący pomruk, który zdawał się nadchodzić na-
           raz ze wszystkich stron świata. Jest to ten hałas, który do dzikiej trwogi do-
           prowadza drwali i włóczęgów śpiących pod gołym niebem i nieraz sprawia,
           iż wpadają w samą paszczę tygrysa.
             –  Człowieka  –  odezwał  się  Ojciec  Wilk,  ukazując  wszystkie  lśniące  białe
           zęby. – Fe! Czyż tak mało chrząszczy i żab w zbiornikach wody, że on musi zja-
           dać ludzi... i to jeszcze na naszych łowiskach?



 6                                               6 7
   1   2   3   4   5   6   7   8   9   10   11