Page 9 - demo ksiazki
P. 9
— Przy niej to można mieszkania wcale nie zamykać — mówi ma-
musia.
I prawda, Muszka nikogo obcego nie wpuści. Nie to, żeby gryzła,
nie, ale narobi takiego jazgotu, z taką złością zęby wyszczerza, tak się
marszczy cała i podskakuje, że wygląda wtedy jak mały smok i wszy-
scy, choć tacy duzi, tchórzą przed nią.
Ale gdy tylko powiedzieć: „Swój, Muszka, swój”, zaraz się uspokaja,
zęby chowa i tylko patrzy spod oka. Ale i „swemu” pogłaskać się nie
da. Usuwa się i mruczy. Nie lubi poufałości.
Gdy przyjdą dzieci do Reni, Muszka wskakuje na najwyższe krzesło
(to z toczonymi poręczami) i udaje, że śpi. Żeby jej do zabawy nie wo-
łać.
Z samą Renią to się bawi. Różnie się bawi: w „gonionego”, „łapa-
nego”, w „chowanego”. Tylko że wtedy, kiedy sama chce, bo gdy nie
chce, to też udaje, że śpi. Więc Renia zawsze się najpierw pyta:
— Chcesz się, Muszko, bawić?
*
Muszka siada przy stole, kiedy Renia z tatusiem i mamusią jedzą
obiad. Wolno jej siedzieć, bo się nie napiera jak inne psy. Dostaje do
jedzenia tylko surowe mięso i tylko raz na dzień, rano. Raz jadła wła-
śnie swoje śniadanie w kuchni, a w kuchni paliło się pod blachą. Ma-
musia wyszła z Renią do pokoju, a Rzepcia obierała na ganku jabłka
na kompot do obiadu, więc w kuchni nie było nikogo, tylko Muszka.
Mamusia siedzi sobie przy maszynie i obrębia różową sukienkę w nie-
bieskie tulipany. Renia zbiera z podłogi ścineczki, które są już mamusi
niepotrzebne, a wtem Muszka zaczyna szczekać w kuchni.
Mamusi zmylił się przez to obrębek u sukienki, więc woła przez drzwi
na Muszkę:
— Cicho bądź!
A Muszka jeszcze głośniej:
12 13