Page 6 - tmp
P. 6

zachowywać w towarzystwie.
            – O to właśnie chodzi! Przeprosiłem go, ale on jakoś tak dziwnie… Ani jed-
          nego słowa nie powiedział na uspokojenie. Zresztą i czasu nie było na rozmowę.
            Nazajutrz Czerwiakow włożył nowy mundur urzędowy, ostrzygł się i poszedł
          do Bryzżałowa.
            Kiedy wszedł do poczekalni, ujrzał wielu interesantów, a wśród nich i samego
          generała, który już rozpoczął przyjmowanie podań. Załatwiwszy kilku interesan-
          tów, generał skierował wzrok na Czerwiakowa.
            – Wczoraj, w „Arkadii”, jeżeli sobie Wasza Ekscelencja przypomina – zaczął
          meldować intendent – kichnąłem i… niechcący, ocharkałem… Przepr…
            – Co za głupstwa!… Bóg wie co! Czego sobie pan życzy? – zwrócił się generał
          do następnego interesanta.
            …Nie chce rozmawiać! – pomyślał Czerwiakow, blednąc. – Gniewa
          się, widocznie… Nie, tego nie można tak zostawić… Ja mu wytłumaczę.  Czerwiakow:
            Gdy generał załatwił ostatniego interesanta i skierował się do we- Coraz większy
          wnętrznych apartamentów, Czerwiakow poszedł za nim i zabełkotał:  strach, opaczne
                                                                  zrozumienie
            – Wasza Ekscelencjo! Jeżeli ośmielam się niepokoić Waszą Eksce- sytuacji; próby
          lencję, to tylko, mogę powiedzieć, przez uczucie skruchy. Niechcący,   przeprosin
                                                                  generała.
          sam pan wie!…
            Generał zrobił taką minę, jakby mu się na płacz zbierało, i machnął ręką.
            – Ale pan sobie po prostu ze mnie drwi – powiedział, znikając
          we drzwiach.
            …Cóż to za drwiny? – pomyślał Czerwiakow – Wcale nie drwi- Generał:
          ny. Generał, a nie może zrozumieć! Jeśli tak, to nie będę się więcej   Niezrozumie-
          tłumaczył przed tym fanfaronem . Pal go sześć! Napiszę do niego   nie intencji
                                       1
                                                                  Czerwiakowa.
          list, a chodzić nie będę. Jak Boga kocham, nie będę!
            Tak rozmyślał Czerwiakow, wracając do domu. Listu do genera-
          ła nie napisał. Myślał, myślał – i w żaden sposób nie mógł wymy-  Czerwiakow:
          śleć listu. Trzeba było następnego dnia samemu iść i wytłumaczyć. Decyzja
            – Przychodziłem wczoraj niepokoić Waszą Ekscelencję – zaczął   o napisaniu listu
                                                                  do generała
          mamrotać, kiedy generał skierował na niego pytający wzrok – nie  w celu wytłuma-
          po to, żeby drwić, jak pan był łaskaw się wyrazić. Przepraszałem   czenia zaistniałej
          za to, żem ocharkał, a drwić nie miałem zamiaru. Czyżbym nawet   sytuacji.
          śmiał żarty stroić?… Bo jeżeli my sobie będziemy na żarty pozwalali, to żadnego
          szacunku dla osób nie będzie.
            – Precz stąd! – ryknął generał i cały się zatrząsł i posiniał.


          1  fanfaron – osoba zarozumiała
 6                                      7
   1   2   3   4   5   6   7   8   9   10   11