Page 3 - tmp
P. 3
Jeżeli każdy będzie kąsał, to lepiej nie żyć na świecie.
– Hm!… Dobrze… – mówi Oczumiełow, surowo kaszląc i marszcząc brwi.
– Dobrze… Czyj to pies? Ja tego nie daruję. Ja wam pokażę, co to
znaczy tak rozpuszczać psy! Czas nareszcie zwrócić uwagę na tych
panów, którzy nie chcą się stosować do przepisów. Jak na niego,
oczumiełow:
Staje po stro- łajdaka, karę nałożę, to zobaczy, co znaczy pies i inny tego rodzaju
nie Chriukina. błędny zwierz. Ja go nauczę!… Jełdyrin – zwraca się przodownik do
posterunkowego – dowiedz się, czyj to pies i pisz protokół! A psa trzeba zgładzić!
Bezzwłocznie! Na pewno wściekły… Czyj to pies, pytam się?
– To, zdaje się, generała Żygałowa – mówi ktoś z tłumu.
– Generała Żygałowa? Hm… Jełdyrin, zdejm ze mnie palto… Strasznie gorąco.
Zapewne na deszcz. Tego tylko nie rozumiem, jak ten pies mógł
ciebie ugryźć? – zwraca się Oczumiełow do Chriukina. – Czyż on
może dosięgnąć do palca? On jest mały, a z ciebie – ot jaki drab!
oczumiełow:
Oskarżenia Prawdopodobnie skaleczyłeś sobie palec o gwóźdź, a potem przyszła
pod adresem ci myśl do głowy, żeby zarobić na tym interesie. Znany jesteś! Znam
Chriukina.
was, czorty jedne!
– On go, proszę Waszej Wielmożności, papierosem w mordę dla żartu, a ten
niegłupi – cap go… Niemądry człowiek, Wasza Wielmożności.
– Łżesz, jednooki! Nie widziałeś, więc czego łżesz? Jego Wielmożność jest czło-
wiek uczony i rozumie, kiedy kto kłamie, a kiedy kto wedle sumienia, jak przed
panem Bogiem… A jeżeli kłamię, to niech sędzia pokoju rozstrzygnie. U niego
w prawie jest napisane… Teraz wszyscy są równi… Ja też mam brata żandarma,
jeżeli chcecie wiedzieć.
– Nie rezonować!
– Nie, to nie generalski – rzekł poważnie posterunkowy. – U generała takich
nie ma. On trzyma tylko wyżły.
– Wiesz na pewno?
– Na pewno, Wasza Wielmożności.
– Ja sam też wiem. Generał ma psy drogie, rasowe, a to – diabli
wiedzą, co takiego! Ani sierści, ani wyglądu… słowem paskudz-
oczumiełow:
Zaczyna umac- two… I takiego psa trzymać?! Gdzie rozum? Gdyby się trafił taki
niać stanowisko pies w Petersburgu albo w Moskwie, to wiecie, co by było? Tam by
w sprawie;
chwiejny. się nie liczyli z prawem, lecz w jednej chwili – zgiń! Ty, Chriukinie,
ucierpiałeś i sprawy tej tak nie zostawiaj… Trzeba pokazać! Czas…
– A może i generalski – rozmyślał głośno posterunkowy. – Na mordzie nie na-
pisane… Onegdaj widziałem taką psinę u niego na podwórku.
4 5