Page 5 - demo ksiazki
P. 5

Wcale nie był jak inne dzieci, był raczej jak jego skrzypki z gon-
                ta, które zaledwie brzęczały. Na przednówku  przy tym przymie-
                                                       11
                rał głodem, bo żył najczęściej surową marchwią i także chęcią po-
           Janko
        Muzykant:  siadania skrzypek.
     Nędza, przymie-
       ranie głodem.  Ale ta chęć nie wyszła mu na dobre.
                   We dworze miał skrzypce lokaj i grywał czasem na nich szarą
     godziną, aby się podobać pannie służącej. Janko czasem podczołgiwał się między
     łopuchami , aż pod otwarte drzwi kredensu , żeby im się przypatrzeć. Wisiały
                                           13
               12
                właśnie na ścianie naprzeciw drzwi. Więc tam chłopak duszę swo-
                ją całą wysyłał ku nim przez oczy, bo mu się zdawało, że to niedo-
                stępna jakaś dla niego świętość, której niegodzien tknąć, że to ja-
           Janko
        Muzykant:  kieś jego najdroższe ukochanie. A jednak pożądał ich. Chciałby
      Radość na wi-  przynajmniej raz mieć je w ręku, przynajmniej przypatrzeć się im
      dok skrzypiec.
                bliżej… Biedne małe chłopskie serce drżało na tę myśl ze szczęścia.
        Pewnej nocy nikogo nie było w kredensie. Państwo od dawna siedzieli za gra-
     nicą, dom stał pustkami, więc lokaj przesiadywał na drugiej stronie u panny po-
     kojowej. Janko, przyczajony w łopuchach, patrzył już od dawna przez otwarte sze-
     rokie drzwi na cel wszystkich swych pożądań. Księżyc właśnie na niebie był pełny
     i wchodził ukośnie przez okno do kredensu, odbijając je w kształcie wielkiego ja-
     snego kwadratu na przeciwległej ścianie. Ale ten kwadrat zbliżał się powoli do skrzy-
                piec i w końcu oświetlił je zupełnie. Wówczas w ciemnej głębi wy-
                dawało się, jakby od nich biła światłość srebrna; szczególniej wypu-
                kłe zgięcia oświecone były tak mocno, że Janek ledwie mógł patrzeć
       Liryczny opis
       skrzypiec; ba-  na nie. W onym blasku widać było wszystko doskonale: wcięte boki,
         śniowość.  struny i zagiętą rączkę. Kołeczki przy niej świeciły jak robaczki świę-
     tojańskie, a wzdłuż zwieszał się smyczek na kształt srebrnego pręta…
        Ach! Wszystko było śliczne i prawie czarodziejskie; Janek też patrzył coraz chci-
     wiej. Przykucnięty w łopuchach, z łokciami opartymi o chude kolana, z otwar-
     tymi ustami patrzył i patrzył. To strach zatrzymywał go na miejscu, to jakaś nie-
     przezwyciężona chęć pchała go naprzód. Czy czary jakie, czy co?… Ale te skrzyp-
     ce w jasności czasem zdawały się przybliżać, jakoby płynąć ku dziecku… Chwila-
     mi przygasały, aby znowu rozpromienić się jeszcze bardziej. Czary, wyraźne cza-
     ry! Tymczasem wiatr powiał; zaszumiały cicho drzewa, załopotały łopuchy, a Ja-
     nek jakoby wyraźnie usłyszał:

     11  przednówek – okres przed nowymi zbiorami aż do pierwszych żniw
     12  łopuch (łopian) – roślina zielona o bardzo dużych liściach i kulistych kwiatostanach z ha-
       czykowatymi łuskami, rosnąca pospolicie
     13  kredens – tu: pokój

                                        6                                                                               7
   1   2   3   4   5   6   7   8   9   10