Page 8 - demo ksiazki
P. 8
– Da ci, synku, da! – odrzekła matka; ale nie mogła dłużej mó-
wić, bo nagle z jej twardej piersi buchnęła wzbierająca żałość, więc
jęknąwszy tylko: „O, Jezu! Jezu!”, padła twarzą na skrzynię i zaczę- Janko
ła ryczeć, jakby straciła rozum albo jak człowiek, co widzi, że od Muzykant:
Wiara w to,
śmierci nie wydrze swego kochania… że w niebie
otrzyma
Jakoż nie wydarła go, bo gdy podniósłszy się znowu spojrzała prawdziwe
na dziecko, oczy małego grajka były otwarte wprawdzie, ale nieru- skrzypce.
Matka Janka:
chome, twarz zaś poważna bardzo, mroczna i stężała. Promień sło- Rozpacz po
neczny odszedł także. śmierci syna.
Pokój ci, Janku!
* * *
Nazajutrz powrócili państwo do dworu z Włoch wraz z panną i kawalerem, co
się o nią starał. Kawaler mówił:
– Quel beau pays que l’Italie .
16
– I co to za lud artystów. On est heureux de chercher, lá-bas des talents et de les
proteger … – dodała panna.
17
Nad Jankiem szumiały brzozy…
16 Quel beau pays que l’Italie (fr.). – Jakim pięknym krajem są Włochy.
17 On est heureux de chercher, lá-bas des talents et de les proteger… (fr.) – Szczęściem jest wyszu-
kiwać tam talenty i popierać je...
8 9