Page 4 - demo ksiazki
P. 4

rzechotać, derkacze na łąkach derkotać, bąki po rosie burczyć; gdy koguty pia-
          ły po zapłociach, to on spać nie mógł, tylko słuchał i Bóg go jeden wie, jakie on
          i w tym nawet słyszał granie… Do kościoła matka nie mogła go brać, bo jak, by-
          wało, zahuczą organy lub zaśpiewają słodkim głosem, to dziecku oczy tak mgłą
          zachodzą, jakby już nie z tego świata patrzyły…
            Stójka , co chodził nocą po wsi, i aby nie zasnąć, liczył gwiazdy na niebie lub
                  9
          rozmawiał po cichu z psami, widział nieraz białą koszulę Janka, przemykającą się
          w ciemności ku karczmie. Ale przecież chłopak nie do karczmy chodził, tylko
          pod karczmę. Tam przyczaiwszy się pod murem, słuchał. Ludzie tańcowali obe-
          rtasa, czasem jaki parobek pokrzykiwał: „U-ha!” Słychać było tupanie butów, to
          znów głosy dziewczyn: „Czegóż?” Skrzypki śpiewały cicho: Będziem jedli, będziem
          pili, będziewa się weselili, a basetla grubym głosem wtórowała z powagą: Jak Bóg
          dał ! Jak Bóg dał ! Okna jarzyły się światłem, a każda belka w karczmie zdawała
          się drgać, śpiewać i grać także, a Janko słuchał!…
            Co on by za to dał, gdyby mógł mieć takie skrzypki grające cien-
          ko: Będziem jedli, będziem pili, będziewa się weselili. Takie deszczuł-

          ki śpiewające. Ba! Ale skąd ich dostać? Gdzie takie robią? Żeby mu  Janko
          przynajmniej pozwolili choć raz w rękę wziąć coś takiego!… Gdzie   Muzykant:
                                                                  Marzenia
          tam ! Wolno mu tylko było słuchać, toteż i słuchał zwykle dopóty,  o skrzypcach.
          dopóki głos stójki nie ozwał się za nim z ciemności:
            – Nie pójdzieszże ty do domu, utrapieńcze?
            Więc wówczas zmykał na swoich bosych nogach do domu, a za nim biegł
          w ciemnościach głos skrzypiec: Będziem jedli, będziem pili, będziewa się weselili,
          i poważny głos basetli: Jak Bóg dał ! Jak Bóg dał ! Jak Bóg dał !
            Gdy tylko mógł słyszeć skrzypki, czy to na dożynkach, czy na weselu jakim,
          to już dla niego było wielkie święto. Właził potem za piec i nic nie
          mówił po całych dniach, spoglądając jak kot błyszczącymi oczyma
                                                       10
          z ciemności. Potem zrobił sobie sam skrzypki z gonta  i włosienia  Janko
          końskiego, ale nie chciały grać tak pięknie jak tamte w karczmie:   Muzykant:
                                                                  Skonstruowanie
          brzęczały cicho, bardzo cichutko, właśnie jak muszki jakie albo  skrzypiec z gon-
                                                                  ta i końskiego
          komary. Grał jednak na nich od rana do wieczora, choć tyle za to  włosia.
          odbierał szturchańców, że w końcu wyglądał jak obite jabłko niedoj-
          rzałe. Ale taka to już była jego natura. Dzieciaczyna chudł coraz bardziej, brzuch
          tylko zawsze miał duży, czuprynę coraz gęstszą i oczy coraz szerzej otwarte, choć
          najczęściej łzami zalane, ale policzki i piersi wpadały mu coraz głębiej i głębiej…



            9  stójka – nocny stróż
          10  gont – drewniana deseczka w kształcie klina służąca do krycia dachów

 4                                      5
   1   2   3   4   5   6   7   8   9