Page 3 - demo ksiazki
P. 3
Najstarszy minister bardzo się zmartwił i wezwał ministrów na na-
radę.
Zebrali się ministrowie w wielkiej sali, zasiedli na wygodnych fo-
telach przy długim stole. Przed każdym ministrem leżał na stole ar-
kusz papieru i dwa ołówki: jeden ołówek zwyczajny, a drugi z jednej
strony niebieski, z drugiej strony czerwony. A przed najstarszym mi-
nistrem stał jeszcze dzwonek.
Drzwi ministrowie zamknęli na klucz, żeby nikt nie przeszkadzał –
zapalili lampy elektryczne – i nic nie mówili.
Potem najstarszy minister zadzwonił tym dzwonkiem i powie-
dział:
– Teraz będziemy radzić, co robić. Bo król jest chory i nie może
rządzić.
– Ja myślę – powiedział minister wojny – że trzeba zawołać dokto-
ra. Niech powie wyraźnie, czy może króla wyleczyć, czy nie.
Ministra wojny bardzo się bali wszyscy ministrowie, bo zawsze no-
sił szablę i rewolwer; więc go się słuchali.
– Dobrze, zawołajmy doktora, – powiedzieli ministrowie.
Zaraz posłali po doktora, ale doktór nie mógł przyjść, bo akurat
stawiał królowi dwadzieścia cztery bańki.
– Trudno, musimy zaczekać – powiedział najstarszy minister –
a tymczasem powiedzcie, co zrobimy, jeżeli król umrze.
– Ja wiem – odpowiedział minister sprawiedliwości. – Według
prawa, po śmierci króla wstępuje na tron i rządzi najstarszy syn kró-
lewski. Dlatego też nazywają go następcą tronu. Jeżeli król umrze, na
tronie zasiądzie jego najstarszy syn.
– Kiedy król ma tylko jednego syna.
– Więcej nie potrzeba.
– No tak, ale syn królewski, to jest mały Maciuś – jakże on może
być królem. Maciuś nawet pisać jeszcze nie umie.
6