Page 9 - demo ksiazki
P. 9
słysząc te słowa, szarak przyspieszył i jakby nabrał odwagi. pies zapro-
wadził łosia do zakątka, gdzie sosny rosły tak gęsto, że nawet wiatr nie
mógł się między nimi przecisnąć.
– To tutaj twój gatunek zwykle szuka schronienia przed zimnem i za-
wieruchą – powiedział Karo – i przez całą zimę mieszkają tu na dworze.
ale tobie będzie znacznie lepiej tam, dokąd pojedziesz: w zagrodzie bę-
dziesz, z dachem nad głową, jak wół.
szarak nic nie powiedział, tylko stał spokojnie wciągając w płuca ożyw-
czą woń żywicy.
– Coś jeszcze chciałeś mi pokazać, czy to już cały las? – spytał w końcu.
Karo zabrał go więc na wielkie moczary, gdzie pokazał mu grudy zie-
mi i trzęsawiska.
– przez te moczary łosie uciekają, gdy coś im grozi. Nie wiem, jak im
się to udaje, ale mimo, że takie duże i ciężkie, zawsze utrzymują się na po-
wierzchni. Ty z pewnością byś nie dał rady, ale nie będziesz musiał nawet
sprawdzać, bo ciebie myśliwi gonić nie będą.
szarak znów nic nie powiedział tylko jednym susem wskoczył na mo-
czary z radością, odkrywając jak ziemia nieco się pod nim ugina. popę-
dził przed siebie i z powrotem do psa, ani razu nie grzęznąc w bagnistej
toni.
– a teraz to już cały las? – spytał.
– Nie, jeszcze nie – odparł Karo i zaprowadził go na skraj lasu poro-
śnięty wielkimi dębami, lipami i osiną.
– a tu łosie żywią się liśćmi i korą, które uważają za największe przy-
smaki. ale ty za granicą z pewnością będziesz jadał znacznie lepiej.
szarak był pod ogromnym wrażeniem olbrzymich drzew liściastych, wy-
glądających jak potężna kopuła. spróbował także liści dębu i kory olchy.
– pyszne! Gorzkie i smaczne! Lepsze niż koniczyna! – powiedział.
– Dobrze więc, że choć raz miałeś okazję ich skosztować, prawda? –
powiedział pies.
10