Page 9 - demo ksiazki
P. 9

Szuru-buru, szuru-buru. Gdy goście do nas po-
               deszli, dziesięć ogonów zaczęło majtać po ziemi.

               Katie od razu przejęła dowodzenie i zaprowadziła

               rodzinę do jej psa.

                 Potem zaczęły przyjeżdżać kolejne. Na widok
               każdego  samochodu  merdałem  ogonem  coraz

               szybciej i szybciej – tak bardzo cieszyłem się na

               widok psów i ich rodzin! Ale jednocześnie miałem

               ochotę wyć z frustracji. Kiedy nadejdzie moja ko-
               lej? I co, jeśli Noah już mnie nie lubi?

                 Spojrzałem na moją lśniącą czekoladową sierść

               i wylizałem przednie łapy, żeby jeszcze bardziej

               lśniły. Daj spokój, kogo ja oszukiwałem? Kto by
               nie chciał takiego uroczego psa opiekuna jak ja?

                 Katie gwizdnęła na Banjo i patrzyłem, jak mój

               kumpel podchodzi do swojej dziewczynki.

                 – Banjo czekał na ciebie cały poranek – powie-
               działa do Rachel z uśmiechem.

                 To była prawda. Był tak podekscytowany, że na-

               wet nie zjadł śniadania! Rachel zarzuciła ręce na




                                          11
   4   5   6   7   8   9   10   11   12   13   14