Page 5 - demo ksiazki
P. 5
– To, że ty jej nie widzisz, nie oznacza jeszcze, że
ona nie widzi ciebie. Jesteś największym labrado-
rem w ośrodku!
Spojrzałem przez ramię na mój zad w kolorze
czekolady. Nadal rosłem, a mój ogon merdał w po-
wietrzu niczym wielka puszysta flaga. Może Ban-
jo miał rację. Zawyłem rozczarowany, gdy Katie
ponownie krzyknęła.
– Buddy, widzę cię! Przestań się ukrywać. – Pojawił
się nade mną jakiś cień i nagle Katie złapała mnie za
obrożę. – Chodź, głuptasie. Dołącz do pozostałych.
Pozostali! Dlaczego nie wspomniała o nich
wcześniej? Zerwałem się z miejsca i popędziłem
przed siebie. To było cudowne uczucie: mogłem
wreszcie rozciągnąć łapy, trawa łaskotała mnie po
brzuchu, a poranne słońce ogrzewało moją sierść.
Słyszałem za sobą uderzenia łap Banjo, który pró-
bował mnie dogonić, ale byłem najszybszy.
– Spróbuj mnie złapać! – krzyknąłem, zwiesiłem
język z boku pyska i jeszcze bardziej przyśpieszy-
7