Page 14 - demo ksiazki
P. 14
– Jak można być tak nieznośnym? – Mercy na-
tychmiast go odpędza.
– Pojęcia nie mam – Max opada na siedzenie i le-
niwie zakłada sobie ręce za głowę, pogrążając się
w rozmyślaniach. – Chciałbym móc powiedzieć, że
to dar niebios, ale nie będę kłamać: pobieram nocne
lekcje. Mocno się doszkalam – ziewa szeroko, uka-
zując pełne uzębienie, rozdęte nozdrza i strużkę
śliny, a przy tym wciąż pozostaje taki przystojny.
– Co to znaczy „atichoooo”? – pytam, pochylając się.
– To takie kichnięcie, misiaczku – odpowiada
mi roześmiany brat, mierzwiąc dłonią moje loki. –
I muszę was uprzedzić: tam aż się roi od paparazzi
i dziennikarzy. Ale nic się, siostrunie, nie martwcie,
przybyłem wcześniej i podrzuciłem kilka smacz-
ków. Jak to dzielnie się wszyscy trzymamy, wspie-
rając się nawzajem w trudnym momentach i tak da-
lej i tak dalej… – posyła nam szelmowski uśmiech,
a Faith zerka na Mercy.
Już wiadomo po co Max założył okulary przeciw-
słoneczne, skoro właśnie leje (moje włosy też wcale
nie błyszczały wcześniej w promieniach słońca, to
efekt pracy siedzącego w mojej głowie perfekcyjne-
go Departamentu Efektów Specjalnych).
– Boże, Max – syczy Mercy, wściekła jak osa, że
sama na to nie wpadła – desperat w zabieganiu
o uwagę?
1818