Page 8 - demo_ksiazki
P. 8

fontanna brązowego błota śniegowego. Poleciała prosto na nie-
        bieską kurtkę Małgosi.
        – Polecam się! – krzyknął mężczyzna za odjeżdżającym autem,
        a pani Agnieszka pomachała mu swoim mięciutkim i koloro-
        wym szalem.
        – Dziękuję! Proszę tym wytrzeć Małgosię!
        Dziewczynka wcale nie chciała brudzić takiego pięknego szala.
        Pan Tomek jednak nalegał:
        – Pani Agnieszka powiedziała, żeby wytrzeć, to wytrzyj. Jesteś
        bardzo życzliwa. Rodzice są pewnie z ciebie dumni – powiedział,
        podając Małgosi szal. Podziękował za pomoc i, życząc dziew-
        czynce wesołych świąt i dobrych ludzi wokół, poszedł ze swoją
        wielką plastikową szuflą w stronę drugiego bloku.
        Małgosia wytarła się chusteczkami higienicznymi, które miała
        w kieszeni, a mięciutki szal okręciła wokół szyi. Czuła się, jakby
        ktoś ją przytulił. Wreszcie ktoś ją dziś zauważył…
        Nie poszła – jak początkowo planowała – na plac zabaw. Niko-
        go na nim nie było, a ona zapragnęła być wśród ludzi. Skręciła
        w lewo – w kierunku centrum handlowego.
        Przed wejściem do sklepów kręcili się Mikołaj, śnieżynki i anioł.
        Małgosia z przyjemnością przypatrywała się im.
        – Prawda, że śliczne mają skrzydła? – usłyszała za sobą. To był
        głos starszej pani, obok której stał mały, biały piesek.
        – Tak! Są cudowne! – pisnęła Małgosia.
        – Widzę, że się nudzisz, kochana – powiedziała pani z pieskiem. –
        Mogłabyś popilnować przez chwilę Bubusia? Zrobię szybko zaku-
        py i zaraz wracam. Dosłownie pięć minutek – kobieta wepchnęła
        końcówkę smyczy w dłoń Małgosi, nie czekając na jej zgodę.
        Dziewczynka była tak zdziwiona, że nic nie odpowiedziała.
        Właściwie nie miało to znaczenia, bo starsza pani już była
        w sklepie.





                                        10 10
   3   4   5   6   7   8   9   10   11   12