Page 6 - demo_ksiazki
P. 6
„Jestem z ciebie dumny”. A tu tylko
zwykłe „super”... Zajrzała do salonu.
Rodzice zajęci byli czyszczeniem
szklanego stolika.
– No tak, na święta przyjeżdżają cio-
cia Ela i wujek Radek. Wszystko musi
lśnić. Stolik jest teraz ważniejszy ode
mnie – pomyślała Małgosia i zrobiło
się jej bardzo, bardzo smutno. – O nie,
tak być nie może! Jakiś głupi stolik nie
może sprawić, że jestem niewidzialna. Postanowiła próbować
dalej.
– I jedynkę z dyktanda – skłamała, licząc na to, że teraz rodzice
się nią zainteresują.
– Zdarza się… – powiedział tata i dalej pucował stolik.
– Szedło, bebło, cyk dwanaście razy – Małgosia krzyknęła coś
bez sensu, chcąc ostatecznie sprawdzić, czy jej słuchają.
– Potrzebujesz dwanaście złotych? – zapytała mama i nie cze-
kając na odpowiedź Małgosi oraz nie przestając czyścić stolika,
powiedziała: – To weź je sobie z mojego portfela.
Teraz nie miała już najmniejszych wątpliwości. Nie dość, że jej
nie widzą, to jeszcze nie słyszą! W ogóle ich nie obchodzi! O nie,
tego już było za wiele.
Małgosia poszła do kuchni. Podniosła talerzyk i upuściła go na
podłogę. Ani mama, ani tata nie przybiegli z pytaniem: „Co się
stało?”. Szorowali dalej zabytkowy szklany stolik. Gdyby Małgo-
sia poczekała jeszcze pięć minut, usłyszałaby, jak tata krzyknął
z salonu:
– Posprzątałaś już?
Ale nie poczekała. Szybko wsunęła buty, chwyciła kurtkę z wie-
szaka i niezauważona wyszła z domu.
8