Page 6 - klasyka_mlodego_czytelnika_tajemniczy_ogrod2
P. 6
przędzę; miała mały delikatny nosek i wielkie roześmiane oczy. Jej suk-
nie były cienkie i powłóczyste, wedle Mary było na nich „pełno koronek”.
dzisiaj wydawało się, że na „białej pani” koronek jest więcej niż zazwy-
czaj, lecz jej oczy nie śmiały się – szeroko rozwarte, były błagalnie wznie-
sione ku twarzy młodego oficera.
Mary usłyszała jej słowa:
– czy jest aż tak źle? tak bardzo źle?
– Strasznie – odrzekł młody człowiek drżącym głosem. – Strasznie,
pani Lennox. Powinna była pani wyjechać w góry przed dwoma tygo-
dniami.
„Biała pani” załamała ręce.
– Och! Wiem, że powinnam była wyjechać! – zaszlochała. – Wszak
zostałam jedynie dla tego głupiego pikniku. Jakaż byłam szalona!
W tejże chwili z pomieszczeń dla służby doszedł taki rozpaczliwy la-
ment, że pani Lennox gorączkowo chwyciła ramię młodego oficera, Mary
zaś poczęła drżeć na całym ciele. Lament i jęki stawały się coraz głośniej-
sze.
– co to? co to jest? – szeptała przerażona pani Lennox.
– Znów ktoś umarł – odpowiedział młodziutki oficer. – Nic mi pani
nie mówiła, że zaraza wybuchła między służbą.
– Bo nic o tym nie wiedziałam! – zawołała. – Niech pan pójdzie ze
mną! – i wbiegła do wnętrza domu.
to, co potem nastąpiło, było okropne, a Mary pojęła wreszcie, jaką ta-
jemnicę kryją w sobie wydarzenia owego poranka. Wybuchła epidemia
cholery i ludzie wokół padali jak muchy. ayah zachorowała w nocy, a ów
lament w pawilonach służby rozległ się właśnie w chwili jej śmierci. tej
nocy zmarło jeszcze troje służących, reszta w trwodze i popłochu uciekła.
Marli też ludzie w okolicznych domach.
W panującym zamęcie i przerażeniu Mary – zapomniana przez
wszystkich – ukryła się w dziecinnym pokoju, gdzie na przemian to pła-
kała, to spała. Nikt o niej nie pomyślał, nikt jej nie szukał, a tymczasem
nastąpiły wydarzenia, o których nie miał jej kto powiedzieć. Wiedziała
tylko, że ludzie chorują, słyszała też jakieś tajemnicze, przerażające od-
głosy.
Którejś godziny dziewczynka wśliznęła się do jadalni. Było tu pusto,
ale częściowo opróżnione półmiski stały jeszcze na stole, a krzesła wyglą-
6 6 7