Page 10 - klasyka_mlodego_czytelnika_tajemniczy_ogrod2
P. 10

II


                               PaNNa MaRy KaPRyśNIca












              Mary lubiła z dala obserwować swą matkę: wydawała się jej istotą
          uroczą, ale nie znała jej prawie wcale, nic też dziwnego, że ani ją kocha-
          ła, ani tęskniła po jej stracie, a ponieważ była dzieckiem nader samo-
          lubnym, wszystkie swe myśli skierowała ku sobie, jak zresztą i przedtem
          zwykła była czynić. Gdyby była starsza, może przeraziłaby ją myśl, że zo-
          stała całkiem sama na świecie, ale ponieważ dotąd zawsze troszczyli się
          o nią inni, sądziła, że tak musi być zawsze. ciekawa była tylko, czy znaj-
          dzie się teraz między ludźmi miłymi, którzy będą dla niej grzeczni i po-
          zwolą jej na wszystkie wybryki, jak to czyniła ayah i reszta hinduskiej
          służby.
              Wiedziała, że nie pozostanie długo w domu pastora, gdzie ją na razie
          umieszczono, lecz gdzie nie chciała pozostać. Pastor był biedny, miał pię-
          cioro dzieci, wszystkie prawie w jednym wieku. Ich ubranka były brudne,
          a one same kłóciły się ciągle i wydzierały sobie zabawki. Mary znienawi-
          dziła zaniedbany dom pastora i była taka nieznośna dla wszystkich, że po
          dwóch dniach żadne z dzieci nie chciało się z nią bawić. drugiego zaraz
          dnia dały jej przezwisko, które wprawiło ją w szaloną złość.
              Pierwszy wpadł na ten pomysł Basil, chłopczyk o bladoniebieskich
          oczach i zadartym nosku. Mary go nie cierpiała. Bawiła się sama pod
          drzewem, tak jak tamtego fatalnego dnia, robiąc klombiki z ziemi i za-
          znaczając ścieżki. Basil stał w pobliżu i przyglądał się. Zabawa zaintere-
          sowała go i chłopczyk podał projekt:
              – czemu nie ustawisz kopca z kamyków, niby że to skały? – powie-
          dział. – O, tutaj, w środku! – i pochylił się, by wskazać miejsce.
              – Idź precz! Nie cierpię chłopców, idź precz! – wrzasnęła Mary.


 10                                           10 11
   5   6   7   8   9   10   11   12   13   14   15