Page 6 - Klasyka_mlodego_czytelnika_basnie_andersen2
P. 6
cały świat – rzekła z dumą. – On ciągnie się jeszcze daleko po drugiej stro-
nie ogrodu, aż do pola, ale nigdy tam nie byłam. Czy jesteście już wszyst-
kie? – ze złością spostrzegła, że największe jajko nie pękło. – Dzieciaki, nie
rozbiegajcie się! Wyjątkowo ciężki przypadek! Jak długo jeszcze mam cię wy-
siadywać! – mówiła do jaja zirytowana, po czym znów na nim przysiadła.
– Witam szanowną mamusię – od strony pola nadeszła stara kaczka. – My-
ślałam, że już dziś zjawi się pani w towarzystwie dzieciątek przy kolacji. Czyż-
by zapomniała sąsiadka o naszej wieczerzy w kurniku?
– Dzień dobry, moja droga! Musicie mi wybaczyć, ale chyba nie dam rady
przyjść. Z tym największym jajem ciągnie się najdłużej! I przyznam, że czu-
ję się już mocno zdenerwowana. Siedzę na tym odludziu tyle czasu i ani do
kogo ust otworzyć! Ale niechże sąsiadka spojrzy na dzieciaki. Są to najpięk-
niejsze kaczęta, jakie kiedykolwiek widziałam! Wszystkie podobne są do ojca,
tego nicponia. Zupełnie do mnie nie przychodzi!
– Pokaż mi jajko, które nie chce pęknąć – powiedziała stara kaczka, po
czym wzięła je do ręki.
– Ojej! Jest tak źle, jak myślałam – złapała się za głowę. – Współczuję ci,
kochana. Będziesz miała straszny kłopot.
– Ale dlaczego? – zaniepokoiła się znowu kaczka. – Co jest z nim nie tak?
– Niestety, możesz mi nie wierzyć, ale to jest jajko indycze. I mnie już tak
nieraz oszukali, a potem miałam wiele kłopotów i trudów z malcami, gdyż
bały się wody. Nie mogłam sobie dać rady, popychałam je, krzyczałam, ale to
nic nie pomagało. Jestem pewna, że z tego wykluje się indyk. Porzuć je i idź
ucz inne dzieci pływać!
– Jednak jeszcze trochę na nim posiedzę! – powiedziała kaczka. – Tyle cza-
su już siedziałam, że jeszcze mogę kilka dni wytrzymać!
– Jak uważasz, droga sąsiadko! – odrzekła stara kaczka. – Dużo cierpliwo-
ści życzę! I do zobaczenia – odeszła szybko, nie oglądając się za siebie.
– Cóż to za niesforne dziecko – kacza mama puknęła w skorupkę i nagle
usłyszała dobiegający ze środka cichy pisk.
– Gramolże się prędzej! – ucieszona, zaczęła opukiwać jajo, a siedzące
w nim kaczątko tak się tarmosiło i turlało, że po kilku chwilach wyjrzało na
świat, całe i zdrowe. Jednak jego mamie mina zrzedła.
„Wielka głowa i skrzydła inne od naszych – pomyślała zdziwiona – żadne
z moich maleństw tak nie wygląda. Kto ma takie długie nogi? Pewnie kacz-
ka miała rację i to naprawdę jest indyk. No cóż, przekonamy się o tym, bo
przecież indyki nie pływają”.
6 7