Page 7 - demo ksiazki
P. 7
wampirka. Najbardziej obawiał się tego, że ku-
zyn odkryje jego największy sekret: że chodzi do
ludzkiej szkoły!
– Oto on! – krzyknął Smoczysław, wyrywając
Vladka z zamyślenia. Pokazał niewyraźny kształt
na nocnym niebie, który szybko zbliżał się w ich
kierunku. Wampirek spojrzał tam, gdzie wskazy-
wał długi, kościsty palec jego ojca. Czarna postać
poruszała się teraz z maksymalną prędkością. Vla-
dek był pewien, że celuje prosto w niego! Pisnął
ze strachu i schował się za nagrobkiem, a potem
panicznie zerkał wokół. Ciemna sylwetka była
coraz bliżej. Towarzyszyła jej kłębiąca się chmura
innych, mniejszych stworzeń.
– Co to za istoty, które lecą razem z nim? – za-
pytał z niepokojem mały wampir.
Śmiertelina cmoknęła z dezaprobatą.
– Przecież to jego tragarze. Jak inaczej Wilkor
byłby w stanie przetransportować swój bagaż?
– Nietoperze tragarze! – zawołał Krwawiusz. –
Dobrze widzieć, że wciąż używa się ich w naszej
ojczyźnie.
9