Page 2 - demo ksiazki
P. 2
– A psik! A psik! – Flora kichnęła co najmniej pięćdziesiąty raz
tego ranka. Dziewczynce trudno było oddychać. Jej nos przy-
pominał kapiący, czerwony kran. Przynajmniej nie miała już
gorączki, a kaszel zelżał. Matka powiedziała, że przez weekend
z pewnością zupełnie wyzdrowieje. Wtedy będzie mogła pójść
w poniedziałek do szkoły. No, wspaniale! Flora nie miałaby
nic przeciwko, gdyby mogła zostać w domu jeszcze przez kilka
dni. Nie tęskniła za tą zarozumiałą Natalią i jej głupimi przyja-
ciółkami. Później miała do niej przyjść Miri, żeby przynieść jej
zeszyty. Flora uważała, że spośród koleżanek z klasy tylko ona
jest miła. Odkąd Flora pomogła Dusty’emu, koniowi Miri, na
przerwach nie była wreszcie sama. Mimo to niechętnie popro-
siła Miri o przysługę, bo nigdy jeszcze u niej nie była. Kogo
innego miałaby zresztą o to prosić?
– Potrzebujesz jeszcze czegoś, skarbie? – Pani Falczyńska we-
tknęła głowę przez drzwi i badawczo spojrzała na córkę.
7