Page 20 - demo ksiazki
P. 20
Odtąd przychodziłam do księgarni Sophie w każdy wtorek, cza-
sem także w piątki. Panował tam cudowny spokój. Sophie pozwalała
mi w ciszy poczytać albo popracować. Odkurzałam książki, czasem
trochę je układałam, uważając na to, by nie wprowadzać w zbiorach
zbytniego porządku – bo to właśnie ten brak jakiejkolwiek systema-
tyki podkreślał urok tego niezwykłego sklepu. W końcu zaczęłam
znów na bieżąco odrabiać zadania domowe, co ucieszyło zwłaszcza
Ethana. Czasem gawędziłam z Sophie o wszystkim i o niczym, in-
nym razem po prostu milczałyśmy. Często obsługiwałam klientów,
którzy o tej porze roku zaglądali do księgarni raczej rzadko; ogrom-
ną przyjemność sprawiały mi rozmowy z zupełnie obcymi ludźmi
o czymś tak niewinnym, jak książki. Ten sklepik i panująca w nim
atmosfera – jakby nie z tego świata – uspokajały mnie bardziej, niż
cokolwiek innego.
Sophie była jedyną osobą przekonaną, że Calum żyje. Jak bardzo
chciałabym też w to wierzyć. Próbowałam, ale przed moimi oczami
wciąż pojawiał się pełen nienawiści wzrok Elina. Byłam pewna, że
zabił Caluma. Dlaczego miałby mieć jakiekolwiek skrupuły, skoro
z zimną krwią zamordował własnego ojca? Starałam się też nie my-
śleć o Aresie. Wprawdzie nie znałam go dobrze – przynajmniej nie
dość dobrze. Ale wiedziałam, że mama kochała go tak samo mocno,
jak ja kochałam Caluma.
24