Page 17 - demo ksiazki
P. 17
Jerzy Rybicki
Jerzy Rybicki
Jerzy Rybicki Urodził się 6.06.1953 r. w Warszawie.
Klub: Gwardia Warszawa.
Wzrost: 180 cm, waga: 70 kg.
statni polski złoty medalista w boksie w XX wieku.
OSześciokrotny mistrz Polski, kolejno: w wadze półśredniej (lata: Dorobek medalowy
1974, 1975), lekkośredniej (lata: 1977-1979) i średniej (1981 r.). igrzyska olimpijskie:
Sześć razy zdobywał z warszawską Gwardią drużynowe mistrzo- • Montreal – 1976 r. – boks (waga lekkośrednia) – zło-
stwo Polski (lata: 1972, 1974, 1976, 1978, 1979, 1981-1982). ty medal – był to ostatni złoty medal polskiego bok-
su w XX w.,
Reprezentował Polskę 15-krotnie, odniósł w meczach 6 zwycięstw • Moskwa – 1980 r. – boks (waga średnia) – brązo-
i 9 porażek. W latach 1974-1980 zdobył medale podczas wszystkich wy medal.
wielkich imprez bokserskich. Mistrzostwa Świata:
Stoczył łącznie 296 walk w tym 269 zwycięstw, 2 remisy i 25 porażek. • Belgrad – 1978 r. – boks (waga lekkośrednia) – brą-
Rybickiego odkrył dla sportu trener Antoni Komuda. Kolejno pra- zowy medal.
cowali z nim Michał Szczepan i Tadeusz Walasek. Mistrzostwa europy:
Irena Szewińska spoglądając na Jerzego Rybickiego, zapytała: Ja- • Katowice – 1975 r. – boks (waga półśrednia) – brą-
kim cudem stał się pan bokserem? Podobne zdanie miał o Rybickim zowy medal,
*
pierwszy trener, kiedy to za sprawą kumpla z Grochowa poszedł za- • Halle – 1977 r. – boks (waga lekkośrednia) – brą-
pisać się na boks do Hali Gwardii. Bokser to powinien być łobuz, a ty zowy medal.
wyglądasz na ministranta! – powiedział. Trener Komuda był ponoć
**
ciekaw, co z niego wyrośnie – tu znów cytat: taka tyczka, chudeusz,
o twarzy cherubinka! No cóż, miał rację, że zaryzykował. Jerzy Ry- Montreal – 1976 r. – szczegóły:
***
bicki to pierwszy polski bokser medalista igrzysk, który nie był pro- Igrzyska olimpijskie – Montreal – 1976 r.:
wadzony przez legendarnego Feliksa „Papę” Stamma. • turniej bokserski,
Dziś, jako sternik polskiego boksu w trudnych czasach, przed • waga lekkośrednia.
igrzyskami w Londynie – Jerzy Rybicki też musi toczyć ciężkie wal- Pierwsza walka – zwycięstwo (wolny los).
ki. Powodzenia, panie prezesie! Druga walka:
Po zakończeniu kariery Jerzy Rybicki był trenerem, majorem Biu- • 3:2 z Charlesem Walkerem (USA) – zwycięstwo.
ra Ochrony Rządu. W latach 2008-2012 pełnił też funkcję Prezesa Pol- Trzecia walka, ćwierćfinał:
skiego Związku Bokserskiego. Podczas jego kadencji doszło do tego, co • 5:0 z Wilfredo Guzmanem (Portoryko) – zwycię-
wiele osób określa jako „klęskę polskiego pięściarstwa”. Na igrzyskach stwo.
w Londynie cały polski boks reprezentowała jedynie Karolina Michal- Czwarta walka, półfinał:
czuk. Żadnemu polskiemu pięściarzowi nie udało się zakwalifikować • 3:2 z Wiktorem Sawczenko (ZSSR) – zwycięstwo.
do olimpijskiego turnieju. Czy wina spoczywa tylko na prezesie? Nie Piąta walka, finał:
mnie o tym sądzić, tym bardziej, że bardzo lubię i szanuję Jerzego Ry- • z Tadiją Kačarem (Jugosławia) – zwycięstwo
bickiego. Jak będzie dalej z polskim boksem amatorskim? Czas pokaże. – złoty medal.
Olimpijskie walki Antoni Komuda
Walka półfinałowa z Sawczenką nie spędzała Rybickiemu snu z powiek. Jego aku- Rybicki jest pierwszym polskim bokserem,olimpijskim
rat się nie obawiał. Zwyciężył, ale przyprawił kibiców o stan przedzawałowy. Było tak, medalistą, którego nie wychował „Papa” Stamm. Dla-
w drugiej rundzie Polak nadział się na cios i poleciał na deski. No to będzie pozamia- tego przypomnijmy Antoniego Komudę, który go zna-
tane! – tak byśmy powiedzieli, gdyby to działo się dzisiaj. Ale, spoko! Rybicki wsta- lazł, przyjął i wychował. Pan trener Komuda szukał kan-
je spokojny i zaraz po wznowieniu walki krótkim sierpowym odcina się „radzieckie- dydatów do trenowania boksu pod budkami z piwem,
mu”, wyprzedza, zaczyna dominować. Dodaje celne prawe proste i utrzymuje prze- pod kinami, na placykach, gdzie kwitła „draka” i tętni-
wagę do ostatniego gongu. Jest w finale! Będzie walczył z Jugosłowianinem. To rywal ło życie bynajmniej nie kulturalne Warszawy. Jerzy Ry-
gorszy, trudniejszy, ale drabinki się nie wybiera, tylko losuje. Tadija Kačar jest niewy- bicki natomiast nie przesiadywał „na ławkowskich”, nie
godnym przeciwnikiem. wystawał po bramach. Przeciwnie! Pochodził „z domu”,
Rybicki kombinuje – jak walczyć z Jugosłowianinem? Najważniejsze to nie stracić gło- a nie „z kamienicy” (jak mawiał jeden z warszawskich
wy, skoncentrować się przed walką. dzielnicowych, oceniając swoich podopiecznych). Ko-
Zaczął się olimpijski finał. Obaj nastawieni defensywnie. Walczą „do tyłu”, kibice nie muda jednak poznał się na talencie tego „grzecznego”
szaleją z zachwytu. Rybicki rusza do ataku. Kacar ustępuje. Po walce, która nie wzbu- kandydata i ogłosił, że będzie z niego mistrz. Miał ra-
dziła zachwytu, Polak zostaje mistrzem olimpijskim w boksie! cję. W ostatnich latach mamy też podobny przypadek
„grzecznego” zawodnika w boksie zawodowym (wiecie,
kogo mam na myśli). Powoli przebija się do czołówki
* J. Zmarzlik, Bij Mistrza, Polska Oficyna Wydawnicza BGW, Warszawa 1992. w Europie, szkoda, że nie trafił na swojego Komudę…
** Tamże.
*** Tamże.
– 20 –