Page 3 - demo ksiazki
P. 3
ci?”. Miała rację. Oczywiście można było się spodziewać po własnej matce
bardziej empatycznej odpowiedzi, ale – patrz wyżej o nic nierozumieniu
itd. Bo faktem jest, że nie mam piersi. Nie mam niczego, co choćby odrobinę
przypomina piersi, a co wykazywałoby jakieś plany ekspansji na górnej
połowie mojego ciała. Wraz z Kristine jesteśmy jedynymi dziewczynami
w klasie, u których nic się nie dzieje w tej materii. A to właśnie jest po-
trzebne do szczęścia dwóm najbardziej nielubianym uczennicom z siód-
mej klasy. Aby nie zapomnieć: także moje włosy są do niczego. Rankiem
potrzebuję pół godziny, aby zamienić je w coś podobnego do fryzury, a potem
w czasie dużej przerwy po spojrzeniu w lustro w szkolnej toalecie stwier-
dzić, że efekt tych trudów nie przetrwał nawet dwóch godzin.
– Lizzy, czy ty zrobiłaś coś ze swoimi włosami? – spytała ciotka An-
drea podczas ostatnich odwiedzin. Popatrzyłam na nią tak, jakbym miała
przed sobą kaflowy piec, i zaczęłam ryczeć. Nawiasem mówiąc, dzię-
ki temu mam pamiętnik. Dziś jeszcze znajdował się na poczcie. Ciotka
Andrea napisała, że ona w moim wieku zaczęła prowadzić pamiętnik,
i stwierdziła, że to „być może też mi pomoże”. Naprawdę lubię Andreę,
jest jedyną osobą z mojej rodziny, która akceptuje to, że nie chcę być
już nazywana Elisabeth (to brzmi tak, jak gdybym miała sto lat) ani Elli
(to z kolei brzmi tak, jak gdybym miała pięć lat). Nie wiem tylko, w jakim
stopniu pamiętnik ma pomóc mi zrzucić trzy kilogramy, przyśpieszyć
rośnięcie piersi albo zakończyć fatalne życie prywatne moich włosów.
Ponieważ darzę ciotkę Andreę szacunkiem, przynajmniej trochę tu na-
bazgrałam. Nie wpisałam daty, bo wcale a wcale nie chcę przypominać
sobie tych chwil, w których czułam się tak źle i podle. Nie zaczynam
też od słów: „Kochany dzienniczku”, bo moje uczucia mieszczą się
w określonych granicach. Kiedy Andrea była w moim wieku – a było to
pod koniec lat osiemdziesiątych – może taki pamiętnik pomagał młodym
dziewczynom. Ale ja żyję już w innym tysiącleciu.
6