Page 6 - demo ksiazki
P. 6

Ten siłę, ten wzrok ostry, ów dźwięki cytary.
                       My tak czyńmy, a wszystko torem pójdzie snadnym,
                       Wszak w niewielu brak darów, gorliwości w żadnym.
                       Wszyscy chciejmy dokonać; dokona kto może,
                       Bo się nierówną miarą dzielą łaski boże.
                       Lecz gdy ku wielkim sprawom pole się odkrywa,
                       Sama teraz nierówność mniej szkodzącą bywa.
                       Szczęśliwy, komu pierwsze wieńce się dostały:
                       Sam zyska chwałę, innych zanęci do chwały.
                       Lecz niech stąd marnej pychy blasków nie przywdziewa,
                       Wszakże owoc, nie liścia świadczą lepszość drzewa.
                       Więc nie z wzięcia przyklasków, nie z zaszczytnej palmy:
                       Żeśmy pożyteczniejsi, z tego się pochwalmy.
                       Niech każdy, jak ów Greczyn, głosi dzielność swoję:
                       «Mocniejszy jestem: cięższą podajcie mi zbroję».
                       Póki spiesząc do mety wytkniętej u brzegu,
                       Żaden gromad biegnących nie wyprzedzi w biegu,
                       Póty na zawodników patrzając z daleka,
                       Kto by był wart nagrody, lud spokojnie czeka.
                       Lecz kiedy raz z biegących dobyłeś się tłoku,
                       Pod karą wiecznej hańby nie cofajże kroku,
                       Żeby siły w ostatniej wywarłszy potrzebie,
                       Tłumy, któreś przegonił, nie dognały ciebie.
                       Bo jeżeliś nad innych przymioty jaśniejszy,
                       Co innym zwiększa sławę, to tobie umniejszy.
                       Łamiąc męża szampierza na publicznym piasku,
                       Czyliż zwycięzca nierad  z gminnego oklasku?
                       Przecież w oczach pół-boga, co łamał centaury,
                       Nie miałyby ponęty  zapaśnicze laury.
                       Tak im kto wyżej stąpił, w większy trud się wprzęga
                       I tym się nawet zniża, że wyżej nie sięga.

                       Do was to mówię, których braćmi nazwać lubo,
                       Wy, przyszła Towarzystwa podporo i chlubo!
                       Wy, którym była matką łaskawszą natura!
                       Im wyżej, tym usilniej wytężajcie pióra,
                       Ażby sławy podniebne dosiągłszy opoki,

                                       ~ 10 ~~ 11 ~                                                                      ~ 10 ~~ 11 ~
   1   2   3   4   5   6   7   8   9   10   11