Page 20 - demo ksiazki
P. 20

wszystkich drzew. Mało osób jednak wie, czemu się tak dzieje. Oto
        Piotruś, stęskniony za wiosną, wygrywa wieczorami piosenki o jej
        nadejściu, a że poczciwy kasztan rośnie najbliżej i słyszy go najlepiej,
        więc myśli, że wiosna naprawdę już się zbliża i zaraz zaczyna kwitnąć.

          Czasem znowu Piotruś zapadał w zadumę; skoczne i wesołe pio-
        senki zmieniały się w żałosne i tęskne. Ach, bo Piotruś widział po-
        przez łuk kamiennego mostu cudny Park Leśny, do którego jednak
        dostać się nie mógł. Piotruś dobrze wiedział, że prawdziwym czło-
        wiekiem nigdy nie będzie i nie wiele mu nawet na tym zależało. Ale
        jakże gorąco pragnął bawić się, jak się bawią prawdziwe dzieci, a wia-
        domo, że Park Leśny jest wymarzonym miejscem dla wszystkich za-
        baw. Ptaszki nieraz opowiadały mu, jak świetnie bawią się w parku
        różne małe dzieci, a wtedy gorzkie łzy napływały do oczu Piotrusia.

          Pewnie dziwicie się, że Piotruś nie przepłynął Wężowego Jezio-
        ra, ale Piotruś nie umiał pływać, a na wyspie nikt, prócz kaczek, nie
        posiadał  sztuki  pływania.  A  kaczki  były  takie  głupie.  Wprawdzie
        z ochotą ofiarowały mu się za nauczycielki, ale uczyły go mniej wię-
        cej tak: „Siądź na wodzie, jak ja i wiosłuj nogami, jak ja moimi wio-
        słuję”. Piotruś próbował po sto razy usiąść jak kaczki i po sto razy
        wpadał pod wodę, zanim zaczął wiosłować nogami. A kaczki twier-
        dziły, że to jest takie łatwe, że nie warto czasu tracić na objaśnianie
        tak prostej rzeczy. Przez parę dni bawiła na wyspie para łabędzi, któ-
        rą Piotruś karmił swoim chlebem w nadziei, że ptaki nauczą go za to
        pływania, ale kiedy mu zabrakło chleba, niewdzięczne łabędzie syk-
        nęły na niego gniewnie i pożeglowały w dal.
          Już zdawało się raz Piotrusiowi, że znalazł sposób przedostania się
        z wyspy do parku, bo pewnego dnia jakaś cudowna biała rzecz, podob-
        na do gazety porwanej wiatrem, ukazała się w górze ponad wyspą jak
        ptak, któremu postrzał złamał skrzydło, zatrzepotała się parę razy w po-
        wietrzu i runęła na ziemię. Piotruś przeląkł się trochę, ale ptaki objaśniły
        go, że to jest latawiec, który wyrwał się z ręki jakiegoś chłopczyka w Par-



                                        23
   15   16   17   18   19   20   21   22   23   24   25