Page 3 - demo ksiazki
P. 3

– Bulbo przyjeżdża! Ów zuchwały, dzielny, rozkoszny Bulbo! – wy-
       krzyknęła radośnie księżniczka. – Taki przystojny, wytworny i dow-
       cipny! Mężny zdobywca państwa Rimbombamento, który w wal-
       nym starciu własną ręką położył trupem dziesięć tysięcy olbrzymów!

         – a tobie kto o tym opowiadał, moja duszko? – zapytał Jego Kró-
       lewska Mość.
         – Mój mały paluszek – odparła figlarnie angelika.
         – Biedny Lulejka! – westchnęła królowa, zagryzając herbatę bisz-
       kopcikiem.
         – ach, ten Lulejka! – zaśmiała się księżniczka i lekceważąco od-
       rzuciła w tył głowę, zdobną w tysiące najmisterniej zakręconych pa-
       pilotów.

         – Chciałbym, żeby tego Lulejkę raz już dia… – zaczął król, ale kró-
       lowa przerwała mu szybko:
         – Chciałbyś zapewne, żeby jak najprędzej wyzdrowiał. otóż, naj-
       droższy, już mu znacznie lepiej. Napomknęła mi o tym Rózia, służą-
       ca angeliki, kiedy mi dziś z rana przyniosła do łóżka herbatę.
         – Wiecznie tylko pijecie tę herbatę! – żachnął się niecierpliwie
       monarcha.

         – Lepiej pić herbatę niż wino i wódkę – powiedziała dobitnie Jej
       Królewska Mość.

         – No, no, kochana, ja przecież także pijam czasem herbatę – wyrzekł
       pojednawczo władca Paflagonii, usiłując pokryć uśmiechem niemiłe
       wrażenie, jakie na nim zrobiły słowa królowej. – angeliko – przeszedł
       szybko na inny temat – sądzę, z kilkumetrowych rachunków twojej
       krawcowej, że nie zbywa ci na pięknych toaletach, w których się god-
       nie zaprezentujesz naszemu gościowi. Musicie obie z matką pomyśleć
       o urządzeniu jak najwspanialszego przyjęcia. Pewnie zechcecie urzą-
       dzić kilka rautów i balów. Ja jak zawsze byłbym raczej za porządną kró-
       lewską ucztą, ale każdy ma inny gust. Prosiłbym cię też, duszko – tu



                                        6
   1   2   3   4   5   6   7   8