Page 10 - demo ksiazki
P. 10

Bo za każdy spacer królewski policja otrzymywała trzy tysiące du-
        katów, a wydział sanitarny beczkę kolońskiej wody i tysiąc w złocie.
          Bo przed każdym spacerem króla Maciusia dwieście robotników
        i sto kobiet czyściło ogród gruntownie. Zamiatano, malowano ław-
        ki, wszystkie aleje polewano kolońską wodą i kurz wycierano z drzew
        i liści. Doktorzy pilnowali, żeby było czysto, żeby nie było kurzu, bo
        brud i kurz są szkodliwe dla zdrowia. A policja pilnowała, żeby pod-
        czas spaceru nie było w ogrodzie łobuzów, którzy rzucają kamienie,
        popychają, biją się i bardzo krzyczą.
          Król Maciuś bawił się doskonale. Ubrany był zwyczajnie, więc nikt
        nie wiedział, że to król, bo go nie poznali. I nikomu nie przyszło
        nawet do głowy, że król może przyjść do zwyczajnego ogrodu. Król
        Maciuś dwa razy obszedł naokoło cały ogród i prosił, że chce usiąść
        na ławce na placyku, gdzie bawią się dzieci. Ale jak tylko trochę sie-
        dział, doszła do niego dziewczynka i zapytała się:
          – Czy kawaler chce się bawić w koło?
          Wzięła Maciusia za rękę – i bawił się razem. Dziewczynki śpiewa-
        ły różne piosenki i kręciły się w kole. A potem, kiedy czekali na nową
        zabawę, zaczęła z nim ta dziewczynka rozmawiać.
          – Czy kawaler ma siostrzyczkę?

          – Nie, nie mam.
          – A czym jest kawalera tatuś?
          – Mój tatuś umarł: on był królem.

          Dziewczynka może myślała, że Maciuś żartuje, bo się roześmiała
        i powiedziała:
          – Gdyby mój ojczulek był królem, musiałby mi kupić lalkę do sa-
        mego sufitu.
          Król Maciuś dowiedział się, że ojciec dziewczynki jest kapitanem
        w straży ogniowej, że nazywa się ona Irenka i bardzo lubi strażaków,
        którzy pozwalają jej czasem jeździć na koniu.


                                        13
   5   6   7   8   9   10   11   12   13   14   15