Page 15 - demo ksiazki
P. 15
iło, coś dziwnego się z nią działo.
Wszystko układało się nie tak, jak by należało:
Co robisz, mały krokodylu,
Mknąc przez błękitne wody Nilu:
By ogon swój świetniejszym zrobić,
Chcesz złotem każdą z łusk ozdobić!
Jak raźno zęby swe wyszczerzasz,
Jak grzecznie szpony swe rozszerzasz,
Jak mile rybki małe witasz,
Gdy je w przyjazne zęby chwytasz!
Siadła zrozpaczona i żali się:
– Nic nie rozumiem! – i znów zapłakała. – W książce na pewno
było inaczej. A więc jestem Mabel. Ale jeżeli nią jestem, wszystko bę-
dzie już inaczej. Będę musiała mieszkać w tym małym, ciasnym dom-
ku. Nie będę miała lalek do zabawy i tylu rzeczy trzeba będzie się na-
uczyć. Och! Jeżeli tak ma być, to wolę tu pozostać. Gdyby rodzice
lub siostra przyszli po mnie i zawołali: „Wróć, dziecinko, do nas!”,
prosiłabym ich, aby mi się dobrze przyjrzeli i powiedzieli, czy ja je-
stem ja, czy też kto inny. Gdybym miała być kim innym, i zamiana
byłaby nieprzyjemna, powiedziałabym: „Proszę, poczekajcie, może
za chwilę zmienię się w coś lepszego”. Tak będzie stanowczo lepiej! –
zawołała.
Zadowolona z projektu, uspokoiła się. Wkrótce jednak ponownie
ogarnął ją smutek:
– Boże! A jeżeli im nie przyjdzie do głowy zajrzeć tutaj, co wtedy
ze mną się stanie? – I Alicja znów rozpacza, wylewa potoki łez:
18