Page 4 - demo ksiazki
P. 4

dzając konkursy wiedzy o rodzimej  ką na policzku, na której punkcie
                                           literaturze i historii Polski. Julian po-  był zawsze bardzo drażliwy. W dzie-
                                           czątkowo nie wykazywał zapału do  ciństwie matka uważała to znamię
                                           nauki, szczególnie do matematyki,  za przekleństwo losu, potęgując u nad-
                                           z powodu której musiał powtarzać  zwyczaj  wrażliwego  i  delikatnego
                                           szóstą klasę. Sam tak o tym mówi:  chłopca uczucie wstydu, bycia od-
                                           Ta „artma” była zawsze moją piętą  mieńcem, którego  wytyka  się pal-
                                           achillesową, którą to częścią nogi mia- cem na ulicy. Zresztą, jego rodzice
                                           łem nieraz ochotę kopnąć wszystkich  odwiedzili wielu lekarzy w Warsza-
                                           nauczycieli matematyki. [...] Z pierw-  wie, a nawet w Berlinie, stosowano
                                           szej klasy do drugiej przeszło się z tak  różne zabiegi, lecz czarna plama nie
                                           zwaną „dryndą”, z drugiej do trzeciej  chciała  zejść  z  policzka.  W  szkole
                                           z tak zwaną „perekzamenowką”, z trze-  często znosił z jej powodu szykany,
                                           ciej do czwartej z poprawką, z czwar-  drwiny i zaczepki; złośliwi koledzy
                                           tej do piątej z warunkiem złożenia eg-  wyśmiewali go i przezywali. Później,
                                           zaminów po wakacjach, czyli na ogół  w  dojrzałym  życiu,  przyjmie  po-
                 Eliza Orzeszkowa
                                           biorąc uczyłem się pod psem. U ma-  stawę  uwydatniania  owego  szcze-
                                           tematyków miałem od dawna ustalo-  gółu w rozmowach, wtórnego do-
        skiej i niektórzy rodzice bojkotowa-  ną opinię kretyna, a po pewnym cza- wartościowywania go w oczach in-
        li rosyjską edukację. W szkole rzą-  sie tego samego mniemania był także  nych, co stanie się pewnego rodza-
        dowej rozpoczął się strajk, a po je-  nauczyciel rosyjskiego . W tym okre-
                                                             13
        go  zakończeniu  otwarto  placówkę  sie fascynowała go magia, diabły i cza-
        prywatną, polską. Jednak Tuwimo-  rownice,  alchemia,  którym  to  pa-
        wie nie przenieśli syna, pragnąc, by  sjom pozostawał wierny do końca
        miał on szersze możliwości dalszego  życia. Zrodziła się też u przyszłego
        kształcenia, a te zapewniało gimna-  poety pasja językowa – nauczył się ję-
        zjum rządowe. Julian nie wziął udzia-  zyka esperanto i przetłumaczył wier-
        łu w strajku w szkole, za co został  sze Staffa oraz Testament mój J. Sło-
        nazwany łamistrajkiem i publicznie  wackiego. Teksty te zostały opubli-
        spoliczkowany. Do tego strasznego  kowane na łamach „Pola Esperanti-
        upokorzenia doszło następne – pod- sto” („Polskiego Esperantysty”).
        czas wakacji spędzonych w Inowło-    W tym okresie przyszły poeta po-
        dzu w 1907 r. starsi kuzynowie Tu-  chłaniał książki – są to podręczniki
        wima zorganizowali grupkę dzieci,  chemii i zoologii, broszurki na te-
        które szydziły sobie z Juliana cho-  mat spirytyzmu i mediumizmu, czy-
        dzącego wówczas w mundurku ro-  tał Amicisa, Jonatana Swifta, Juliu-
        syjskiego gimnazjum. Dodajmy jed-  sza Verne’a, Marka Twaina, Cervan-
        nak, że szkoła ta wykształciła chyba  tesa i Dickensa. Nieco później przy-
        więcej patriotów niż jakakolwiek in-  szedł czas na Sienkiewicza, Orzesz-
        na, biorąc pod uwagę to, że młodzież,  kową, Dygasińskiego, Tołstoja i wie-
        często niemieckiego czy żydowskie-  lu innych.
        go pochodzenia, współzawodniczy-     Od dzieciństwa Tuwim miał ogrom-
        ła z dziećmi z polskich szkół, urzą-  ne kompleksy związane z dużą mysz-

         10
   1   2   3   4   5   6   7   8   9