Page 10 - demo ksiazki
P. 10
– Widzę cię, moja ptaszyno.
– Jakim sposobem?… – zawołała dziewczynka żałośnie. – Przecie jeżeli ja
nie widzę siebie, to już w lustrze nie powinno być nic… A tamta, co jest w lu-
strze, czy ona mnie widzi, czy nie widzi?…
Ale matka rozpłakała się i wybiegła z pokoju.
Najmilszym zajęciem kaleki było dotykać rękoma drobnych przedmio-
tów i poznawać je.
Jednego dnia przyniosła jej matka lalkę porcelanową, ładnie ubraną, za ru-
bla. Dziewczynka nie wypuszczała jej z rąk, dotykała jej noska, ust, oczu, pie-
ściła się nią.
Poszła spać bardzo późno wciąż myśląc o swej lalce, którą ułożyła w pudeł-
ku wysłanym watą.
W nocy zbudził matkę szmer i szept. Zerwała się z pościeli, zapaliła świecę
i zobaczyła w kąciku swoją córkę już ubraną i bawiącą się lalką.
– Co ty robisz, dziecino? – zawołała. – Dlaczego nie śpisz?
– Bo już przecie jest dzień, proszę mamy – odparła kaleka.
Dla niej dzień i noc zlały się w jedno i trwały zawsze…
Stopniowo pamięć wzrokowych wrażeń poczęła zacierać się w dziew-
czynce. Czerwona wiśnia stała się dla niej wiśnią gładką, okrągłą i miękką,
błyszczący pieniądz był twardym i dźwięcznym krążkiem, na którym znaj-
dowały się jakieś znaki w płaskorzeźbie. Wiedziała, że pokój jest większy od
niej, dom większy od pokoju, ulica od domu. Ale wszystko to jakoś – skró-
ciło się w jej wyobraźni.
Uwaga jej skierowała się na zmysł dotyku, powonienia i słuchu. Jej twarz
i ręce nabrały takiej wrażliwości, że zbliżywszy się do ściany czuła o kilka cali
lekki chłód. Zjawiska odległe oddziaływały na nią tylko przez słuch. Przysłu-
chiwała się więc po całych dniach.
Poznawała posuwisty chód stróża, który mówił piskliwym głosem i zamia-
tał podwórko. Wiedziała, kiedy jedzie z drzewem chłopski wózek drabiniasty,
kiedy – dorożka, a kiedy – kary wywożący śmiecie.
Najmniejszy szelest, zapach, oziębienie się albo rozgrzanie powietrza nie
uszło jej uwagi. Z niepojętą bystrością pochwytywała drobne te zjawiska i wy-
snuwała z nich wnioski.
Raz matka zawołała służącej.
– Nie ma Janowej – rzekła kaleka siedząc jak zwykle w kąciku. – Poszła po
wodę.
– A skąd wiesz o tym? – zapytała zdziwiona matka.
11