Page 6 - demo ksiazki
P. 6
Uśmiechając się na tyle szeroko, by widać było
moje dołeczki, podaję pieniądze rzucając przy tym
przez ladę tak intensywne, wykorzystujące moje
wszelkie zaawansowane umiejętności aktorskie spoj-
rzenie, by przekazać nim wielowymiarowe i nagród
wszelakich godne emocje.
CHŁOPAK też się gapi.
– Brakuje jeszcze dziesięć pensów.
– Ups! – chyba zbyt szybko machałam rzęsami
i stąd to przeoczenie. – Proszę.
Końcówki naszych palców delikatnie się doty-
kają, a ja gapię się na nie, czekając na jakiś grom
z jasnego nieba, kilka iskier, jakąś lewitację. Pod
każdym jego paznokciem widzę wąską, czarną
linię, na policzkach ma jasno czerwone plamki,
a jego fartuch uwalany jest rozpuszczoną czeko-
ladą. A ja z kolei mam na sobie czarne dżinsy i ja-
skrawy sweterek odsłaniający brzuch, a właśnie
zanosi się na deszcz, więc rzeczywistość też nie-
specjalnie nam sprzyja.
Jednak z pewnością w tej całej sytuacji jest jakiś
potencjał. Muszę tylko okiełznać ten nowy, kine-
matograficzny zwrot akcji i to szybko.
– A jaki… – zaczynam, gdy za mną znów rozle-
ga się dźwięk klaksonu – jest twój znak zo…
– HOPE! CO TY TAM ROBISZ? KIBLA
MIAŁAŚ SZUKAĆ! ZATWARDZENIA DO-
1010