Page 4 - demo ksiazki
P. 4
Ogarnęło go uczucie ogromnego smutku, czuł, że trud-
no mu oddychać.
Ściskał w rękach Alchemiczny herbarz, bardzo starą
i niezwykle cenną księgę napisaną ze skrupulatną do-
kładnością przez Bandeo Gropiusa, sędziwego szamana,
którego znał z opowieści: okładka była wykonana z kory
mandeliusza i wydzielała intensywny, ostry zapach, któ-
ry drażnił nozdrza niczym powiew wolności.
Garry wiedział, że nie może czytać tej księgi. Nie wol-
no mu było tego robić. A jednak otworzył ją. Mimo stra-
chu, że wrogowie ponownie zaatakują, próbował skupić
się na lekturze.
W nikłym świetle dogasającej świecy widać było jego
wielkie czarne oczy, błyszczące i wypełnione łzami.
Powstrzymał się jednak od płaczu: złość będzie musia-
ła znaleźć inne ujście.
Szybko przerzucał cienkie pergaminowe kartki o chro-
powatej fakturze, docierając do strony 111. Strona 112, za-
tytułowana Codex Naturae, była zapełniona rzędami cyfr
przeplatanych literami i tajemniczymi symbolami. Ale
najdziwniejsze było to, że nie można było kontynuować
lektury: następne strony były sklejone ze sobą w jeden
blok.
Garry mógłby je rozkleić, żeby sprawdzić, czy kolej-
ność liczb była zachowana, i strasznie korciło go, żeby to
zrobić, ale powstrzymał się: jego matka, która dostała tę
księgę od samego Gropiusa, srogo by go ukarała za taki
brak szacunku. Dlatego zaczął czytać od początku i –
chcąc nie chcąc – zadowolił się lekturą dostępnych stron,
szybko docierając do tej z numerem 36: „Dosięgnąć
chmur… głosu kwiatów i liści… magicznych zwierząt…”.
8