Page 6 - demo ksiazki
P. 6

Doktor został nagle wezwany do gabinetu do pacjenta, którym
           okazała się być łasica ze złamanym pazurkiem. Ledwie doktor za-
           kończył tę wizytę, a już pojawił się u niego kogut z sąsiedniej far-
           my narzekający na ból gardła. Kogut chrypiał tak bardzo, że mógł
           piać jedynie szeptem, więc nie był w stanie zbudzić nikogo w go-
           spodarstwie. Następnie przybyły dwa bażanty ze swym wymizer-
           niałym pisklakiem, które od urodzenia miało kłopoty z jedzeniem.
             Mimo że mieszkańcy Puddleby nie mieli jeszcze pojęcia, że dok-
           tor powrócił do domu, ta wieść już zdążyła dotrzeć do wszystkich
           zwierząt i ptaków. Dlatego właśnie przez całe popołudnie doktor
           miał pełne ręce roboty: bandażował, doradzał i podawał medy-
           kamenty, a przed gabinetem czekał cierpliwie wielobarwny tłum
           najrozmaitszych stworzeń.
             – No i proszę! Już się zaczyna! – wzdychała Dab-Dab. – Ani
           chwili spokoju. Kolejka pacjentów rankiem, w południe i nocą.
             Jip miał rację – zanim ściemniło się na dobre, zrobiło się bar-
           dzo chłodno. W piwnicy było na szczęście dość drewna, by roz-
           palić w kominku wesoło trzaskający ogień. Zwierzęta zgromadzi-
           ły się tam po kolacji i zadręczały doktora prośbami o jakąś opo-
           wieść lub chociaż jeden rozdział z którejś z jego książek.
             – Pomyślmy raczej, co począć z tym cyrkiem – odparł dok-
           tor. – Jeśli zamierzamy zarobić pieniądze na spłatę marynarza, to
           należałoby się nad tym dobrze zastanowić. Tymczasem my nawet
           nie wybraliśmy jeszcze żadnego cyrku. Zastanawiam się, jak się
           do tego zabrać. Wędrowne cyrki, jak wiadomo, wiecznie się prze-
           mieszczają. Pomyślmy, kogo mógłbym podpytać.
             – Cii! – odezwała się Tu-Tu. – Ktoś chyba dzwoni do drzwi.
             – Dziwne! – odparł doktor, podnosząc się z fotela. – Już mamy gości?
             – To pewnie ta staruszka z reumatyzmem – powiedziała biała
           myszka, gdy doktor wyszedł do przedpokoju. – Może okazało się,
           że ten jej lekarz z Oxenhope wcale nie był taki świetny.


                                       _ 6 _                                                                                _ 7 _
   1   2   3   4   5   6   7   8   9   10   11