Page 14 - demo ksiazki
P. 14
Chodziła więc Cyganka od drzewa do drzewa, do chwili,
kiedy w dziupli największego z nich ujrzała tajemniczą ko-
bietę. Nie była to jednak zwykła niewiasta, ale dusza drze-
wa o imieniu Matuja.
– Witaj Matujo, Bukowa Pani – przywitała ją Cyganka.
Matuja uśmiechnęła się.
– Widzę, że od rana chodzisz i zbierasz moje orzeszki.
Wiem, że potrafisz robić z nich przepiękne naszyjniki, które
pomagają ludziom. Wiem też, że masz jedno wielkie marzenie.
– Tak – odparła Cyganka. – Tym marzeniem jest posiada-
nie synka.
– Będziesz go miała – rzekła Matuja. – Pod warunkiem, że
zrobisz tak, jak ci powiem.
– Zrobię wszystko – zawołała pełna nadziei kobieta.
– Idź więc do najbliższej wsi i znajdź tam największą, doj-
rzałą dynię. Zetnij ją i zanieś do swojego namiotu. Potem
wydrąż jej środek i nalej do pełna mleka. Mleko wypij do
dna, do ostatniej kropli. Jeśli zrobisz tak, jak mówię, za nie-
spełna rok urodzi ci się syn. A będzie zdrowy, piękny i rado-
sny. Gdy dorośnie, każ mu wyruszyć na poszukiwanie szczę-
ścia. I wiedz, że znajdzie je, spełniając swoje przeznaczenie.
Słysząc to, Cyganka skwapliwie pokiwała głową.
– Gdy twój syn skończy dwadzieścia lat – mówił da-
lej duch – na drogę daj mu tę oto skrzynkę. Jest zrobiona
z mego drzewa i przyniesie mu pomyślność.
~~ 16 ~~