Page 17 - demo ksiazki
P. 17
Poszedł więc Bachtało. Szedł lasem, szedł polem, szedł
ugorem, szedł i szedł, szedł długo, wciąż przed siebie. Nie-
stety, jakoś nigdzie swego szczęścia znaleźć nie mógł...
Któregoś dnia doszedł do polany, na której mieszkał Le-
śny Król. A mówiono o nim, że obdarzy szczęściem tego, kto
zrobi coś takiego, czego jeszcze na świecie nie było.
– Ano spróbuję – rzekł po namyśle młodzian i poszedł na
środek polany, na której był rozstawiony wielki czerwony
namiot. To właśnie w nim mieszkał król ze swą rodziną.
Chłopak wszedł do królewskiego namiotu, pięknie się
przywitał, a potem tak powiedział:
– Jestem Cygan Bachtało i przychodzę do ciebie, królu,
po szczęście, ale nim zdołał dopowiedzieć zdanie do końca,
słudzy Leśnego Króla złapali go, wynieśli z namiotu i zosta-
wili poza polaną.
– Jak śmiesz?! – mówili zgorszeni. – Nasz król codziennie
słucha leśnego szumu i, pod żadnym pozorem, nie można
mu przeszkadzać! Jak masz jakąś sprawę, przyjdź z nią ju-
tro rano.
Powiedziawszy to, odeszli, zostawiając chłopaka samego.
Włóczył się więc po lesie Bachtało, chodził tu i tam, aż wie-
czorem znalazł się przy jeziorze.
Traf chciał, że właśnie w nim zażywała wieczornej kąpie-
li córka Leśnego Króla.
~~ 19 ~~