Page 18 - demo ksiazki
P. 18
– Ojciec mówił, bym zabrał trzy rzeczy, które znajdę po
drodze. Powiadał, że szczęście mi one przyniosą. Ano nic.
Ruszę ja tedy jutro, jak gdyby nigdy nic, a co będzie, to się
okaże.
Wyruszyli więc karetą z rana i pojechali w strony, z któ-
rych pochodził chłopak.
Młodzian wiele razy chciał wytłumaczyć żonie, że nie jest
tym, za kogo go biorą, ale bał się, że czar pryśnie. Nie chciał
też przysparzać dziewczynie trosk. Ufał w swe szczęście...
Któregoś dnia, podczas postoju, gdy w tajemnicy przed
żoną przyglądał się swym ziarenkom, spotkał w lesie męż-
czyznę. Siwego, ale rosłego i silnego niczym dąb.
– Coś taki smutny? – spytał go nieznajomy, a chłopak
o wszystkim mu opowiedział.
– Nie turbuj się. Mam ja swój zamek nieopodal. Mogę
ci go odstąpić na rok, bo właśnie wyjeżdżam. Ale tylko na
rok. Pomnij więc, że gdy po roku pobytu w mym zamku, jak
we własnym, zatrzęsie się on trzy razy, uciekaj precz wraz
z żoną. Bo jak nie, to zginiecie oboje!
Chłopak zgodził się i niedługo po rozmowie ze starcem,
pojechał do owego zamku. A piękny ci on był jak żaden!
A i służba grzeczna, miła... Żył więc z żoną szczęśliwie i nie-
mal zapomniał o tym, że wyznaczony rok ma się już ku koń-
cowi. Zdał sobie z tego sprawę dopiero wtedy, gdy zamek
zatrząsł się. I to tak mocno, że aż pękały jego mury!
~~ 21 ~~