Page 11 - demo książki
P. 11

11






            Dziewczyna zgarnęła kupkę żarzących się,
          czerwonych węgielków, podziękowała Mie-
          siącom i ruszyła do chaty. Ale wciąż strasz-
          nie się bała, że dziura się jej w zapasce wy-
          pali.

            Weszła do sieni, a tu macocha do niej
          mówi:
            – Masz talary?! Dużo ich wzięłaś?!
            Nie śmie sierotka o tych węgielkach powie-
          dzieć,  boi  się.  Milczkiem  do  nalepy  podchodzi,
          a serce w niej mdleje ze strachu. Wytrząsa z zapaski
          węgielki... A tu brzdęk, brzdęk, brzdęk... Srebrne talary na nalepę lecą i dźwięczą,
          i błyszczą, aż od nich cała izba jaśnieje!
            Rzuciły się na talary macocha z córką! Zbierają je, oglądają, liczą i dzielą... Te

          pójdą na zakup gruntu. Ten na krowę, tamten na woły. Ten na prosiaki, gęsi,
          kury. Kolejne na ubrania, buty... A za co kupimy korale i bursztyny? A za co je-
          dwabne czepce? Za co pierzyny, poduchy, kilimki?
            Nagle macocha popatrzyła spod oka na pasierbicę:
            – Tylko tyle przyniosłaś?! Gdzie masz więcej? Pewnie resztę ukryłaś gdzieś
          pod śniegiem dla siebie! Leć tam zaraz i wszystkie mi przynieś!
            Otuliła się sierota starą chuściną i poszła w las, ale już do chaty nie wróciła. Do
         dwunastu Miesięcy na służbę przystała.
   6   7   8   9   10   11   12   13   14   15   16