Page 4 - demo ksiazki
P. 4
Hamburg
Rzeka wydawała się dziś bardziej szara niż zwykle. Sza-
ra i smutna, ale Alea pewnie odnosiła takie wrażenie
tylko dlatego, że sama była w ponurym nastroju. Stała
w porcie ze zwieszonymi ramionami i wpatrywała się
w wodę. Łaba była olbrzymią rzeką, wodnym kolosem,
który potężnie wbił się w ląd. Jak często stała tu i obser-
wowała jej nurt, słuchała jej cichego szmeru i próbowała
odkryć jej tajemnice? Tajemnice, których nigdy nie dane
jej będzie pojąć, ponieważ nie mogła zbliżyć się do rze-
ki – nie tylko do Łaby, lecz także do każdej innej.
Alea zerknęła na swój telefon komórkowy. Brak
nieodebranych połączeń. Oczywiście, że nie. Była tak
spięta i tak często zerkała na ekran komórki, że z pew-
nością nie przegapiłaby żadnego połączenia.
Przestąpiła z nogi na nogę. Stała tu już dość długo
i ogarnęło ją zmęczenie. Westchnęła i zaczęła szukać
miejsca, by usiąść, a jednocześnie znaleźć się w odpo-
wiedniej odległości od wody i od kałuż, tak by prze-
chodnie przypadkiem jej nie ochlapali. Ale tego dnia
nie było kałuż, bo od kilku dni nie padało.
9