Page 6 - zamek_w_ktorym_straszy2
P. 6
Dzieciaki nie należały do zwolenników tej teorii, ale ciotka
Matylda nie dawała sobie tego, niestety, wytłumaczyć.
Obaj przyjaciele znajdowali się właśnie na terenie Centrum
Rzeczy Używanych Tytusa Jonasa, które prowadzili ciotka i wujek
Justusa. Justus mieszkał z nimi od piątego roku życia. Jego rodzice
zginęli w wypadku i chłopak miał wtedy wielkie szczęście, że ciot-
ka i wuj przygarnęli go do siebie i traktowali jak własnego syna.
– Just, naprawdę śnią ci się zagadki kryminalne? — Bob po-
nownie skierował wzrok na kolegę.
– Oczywiście! – zawołał Justus. – A co innego mogłoby mi
się śnić? Przecież nie tort śmietankowy? Tego mi akurat nie
brakuje. W końcu ciotka Matylda piecze najlepszy na świecie
placek z wiśniami i w ogóle jest znakomitą kucharką. Za to,
śnią mi się rzeczy, za którymi szczególnie tęsknię. Przecież już
od dawna nie rozwiązaliśmy żadnej ciekawej zagadki! – Przy-
wódca bandy pokręcił z zatroskaniem głową. – Ale Piotrek to
naprawdę mógłby już przyjść! Mieliśmy przecież iść na plażę.
Słońce na niebie nie będzie świeciło wiecznie.
– Zgadza się – zaśmiał się Bob – kiedyś w końcu zajdzie.
Poza tym, jeśli będziemy stać tutaj zbyt długo, twojej ciotce
rzeczywiście może przyjść do głowy, żeby zagonić nas do ro-
boty. A ja nie mam na to najmniejszej ochoty!
Jakiś skrzypliwy, nieprzyjemny dźwięk sprawił, że obaj chłop-
cy aż się wzdrygnęli.
8 9