Page 5 - zamek_w_ktorym_straszy2
P. 5

– Hm, że co? – westchnął Bob. – Justus, czy mógłbyś mi wy-
            tłumaczyć prostymi słowami to, co przed chwilą powiedziałeś?

               – No chyba słyszałeś powiedzenie, że ktoś jest tak napako-
            wany, że ledwo się rusza – odparł Justus. – I właśnie to wraz

            z pewnym podtekstem przed chwilą powiedziałem.
               – Aaa… jasne… to logiczne – wyjąkał Bob, któremu często

            nie pozostawało nic innego, jak tylko pokręcić głową na zbyt
            skomplikowany dobór słów przyjaciela. – A tak na marginesie,

            ja o napakowanych bicepsach nigdy nawet nie śniłem.
               – Ja też nie – przyznał zgodnie Justus. – Jeśli już coś mi się

            śni, to raczej zawiłe zagadki kryminalne albo skomplikowane
            labirynty, z których udaje mi się znaleźć jakieś genialne wyj-

            ście. Ale wracając do Piotrka, jeśli za chwilę nie przyjdzie, to
            obawiam się, że ciotka Matylda zagoni nas zaraz do sprząta-

            nia. Już od kilku dni patrzy na nas gniewnym wzrokiem i wście-
            ka się, że składowisko znowu nie jest w należytym porządku.

               – O nie! Tylko nie to! – Bob zsiadł z roweru, oparł go o jakąś
            starą  pralkę  i  popatrzył  z  niepokojem  w  kierunku  werandy

            państwa Jonasów. Ciotka Justusa miała niezwykle czujne oko,
            jeśli chodzi o czystość i porządek. Chciała, by złomowisko by-

            ło zawsze nienagannie wysprzątane.
               – Jeśli klienci będą mogli znaleźć wszystko z łatwością, wte-

            dy kupią więcej – mawiała. – Bałagan w sklepie ze starociami
            odstrasza kupujących.


                                           8                                                                                  9
   1   2   3   4   5   6   7   8   9   10