Page 13 - demo_ksiazki
P. 13
– Precel, popatrz! To jest śnieg! – Józio przysunął mi
zimną białą kulkę pod pyszczek.
Wysunąłem język i poczułem dziwny zimny zapach.
Zdecydowanie wolę zapach słońca. Odsunąłem się
w stronę ciepłej skałki w moim domku.
– Nie bój się, Precel. To tylko śnieg – Józio próbował
przekonać mnie do śniegu. – Ale jak ci się nie podoba,
to nie – zabrał białą kulkę i wyrzucił ja przez okno.
– Ała, ty łobuzie! – rozległo się z dworu. Chyba przez
przypadek trafił prosto w panią Dubrowską z parteru,
która całymi dniami wygląda przez otwarte okno. Bar-
dzo to mnie i Józia rozbawiło.
Kiedy mój przyjaciel przestał się śmiać, poinformował
mnie, że jutro, na imieniny mamy, wpadnie do nas kil-
ka osób, które jeszcze nigdy nie widziały węża. Józio
chciał, żebym pięknie się zaprezentował.
– Jassssne, oczywiśśśście! – obiecałem i owinąłem się
wokół mojej ulubionej gałęzi.
Goście, goście! Od rana nie mogłem się ich doczekać.
Kiedy raz po raz zaczął rozlegać się dźwięk dzwonka
do drzwi, przypomniałem sobie, co obiecałem Józiowi.
Miałem pięknie się zaprezentować!
Powolutku, ostrożnie wspiąłem się po szybie i wysu-
nąłem się przez szparę w dachu wężodomku. Trzeba
było pięknie przywitać się z gośćmi! Wiedziony za-
- 43 -