Page 12 - Demo_ksiazki
P. 12

Gdy naród do boju







               Gdy naród na pole (do boju) wystąpił z orężem,  Magnatom lud ucztę zgotuje,
               Panowie na sejmie radzili;                     On miecze i stryczki zaprosi do grania,
               Gdy lud Polski krzyczał: „Umrzem lub zwyciężem!”  A szlachta niech sobie tańcuje.
               Panowie o czynszach prawili.                   Muzyka zaśpiewa: „Panowie magnaci!
               Gdy wiara porwała siekiery i kosy,             Możecie odbywać tu sejmy;
               W siermięgach z województwa ruszyła,           Możecie z szubienic, mądrzy dyplomaci!
               Panowie uczone podnosili głosy,                Układać uchwały, rozejmy!”
               Gadali wymownych słów siła.                    Magnateria – jest to stara nierządnica,
               Przecież w listopadzie – o, szlachta, panowie!  Od dawna straciła powaby,
               Gdy biła godzina wolności,                     Choć różem pokrywa szpetność swego lica,
               Nie pańskie to dzieci, nie hrabscy synowie     Nie nęcą już wdzięki tej baby.
               Przysięgli na braci swych kości:               A lud jest to wiejska dziewczyna urodna,
               Że mieczem wywalczą swobody i prawa,           Co wdzięcznie każdemu się śmieje,
               I stare przywrócą granice,                     Jej mowa jest szczera, jej suknia niemodna,
               Że wbiją na Dnieprze słupy Bolesława,          Rumieniec na twarzy jaśnieje.
               Rozburzą cesarską stolicę.                     To dziewczę, gdy kogo pozdrowi uprzejmie –
               Armaty pod Stoczkiem zdobywała wiara           Miłością napoi i wzruszy.
               Rękami czarnymi od pługa,                      A kiedy w swe silne uściski obejmie,
               Panowie w stolicy palili cygara,               Ach, niebo otworzy mu w duszy!
               Radzili o braciach zza Buga.
               Radzili, prawili i w mądrej swej głowie
               Ukuli rozejmy, traktaty;
               O, cześć wam, panowie! o, cześć wam, posłowie!
               O, cześć wam, hrabiowie, magnaty!
               Ach, waszym był synem ów niecny dyktator,
               Co zdradził i naród, i sławę,
               I wódz nasz naczelny, pobożny kunktator,
               I zdrajca, co sprzedał Warszawę.
               Wieśniacy nie znają wiedeńskich traktatów,
               Nie wierzą w układy z carami,
               Lecz biją Moskali, wieszają magnatów
               I mścić się umieją stryczkami.
               Zadrżyjcie, szlachcice! Już naród się poznał
               I wyszedł spod waszej opieki;
               Wam naród wywdzięczy krzywdy, których doznał,
               Lud już was przeklął na wieki.
               O! Kiedy wybije godzina powstania,


             44
   7   8   9   10   11   12   13   14   15   16   17